Działalność gdańskiego sektora budownictwa okrętowego jest potocznie kojarzona ze stoczniową kolebką „Solidarności”, a ekonomiczna zapaść tego podmiotu jest niesłusznie przenoszona na całą i znacznie bardziej rozbudowaną branżę budowy statków i okrętów.
W Gdańsku działa wiele innych zakładów stoczniowych, które całkiem przyzwoicie radzą sobie w tej wymagającej tematyce.
Baza lodołamaczy wiślanych
Jednym z takich podmiotów jest Stocznia Wisła, w której od kilkudziesięciu lat budowane są sekcje i kadłuby statków, gotowe jednostki i zaawansowane konstrukcje stalowe.
Zalążek stoczni powstał w 1889 roku, gdy w rozejściu Martwej i Śmiałej Wisły wyrosło remontowe zaplecze lodołamaczy wiślanych. Praca tych niewielkich jednostek była kluczowa w przeciwpowodziowej ochronie Gdańska i podmiejskich okolic – kruszenie lodowej pokrywy zapobiegało zatorom lodowym i niebezpiecznym spiętrzeniom nurtu wiślanego.
Pierwszym lodołamaczem była jednostka „Weichsel” zbudowana w Stoczni Devrienta zlokalizowanej na Polskim Haku. Ten bardzo udany lodołamacz wszedł do służby w 1880 roku i wytrwale pracował przez kolejne pół stulecia! Wkrótce potem złożono zamówienie na budowę 12 takich statków, a na obszarze Górek Zachodnich (wówczas Westlich Neufähr) powstało zaplecze remontowe dla tych bardzo potrzebnych jednostek
Do 1945 roku zakład podlegał pod Weichsel-Strombauverwaltung Danzig i był określany jako „Werft in Gross Plehnedorf”. Stąd trochę późniejszego nazewniczego zamieszania, bo w okresie powojennym jako lokalizację stoczni wskazywano Pleniewo, Płonie, a nawet Stogi, w rzeczywistości opisywany zakład znajduje się na obszarze Górek Zachodnich.
W zakładzie były prowadzone remonty i przeglądy lodołamaczy wiślanych.
Od trałowców do statków pasażerskich. Powojenny rozkwit Stoczni Wisła
Stocznia została poważnie zdewastowana pod koniec II wojny światowej, stopień jej destrukcji oszacowano na 80%, a w stoczniowym basenie zalegały wraki lodołamaczy, barek i pogłębiarek. W maju 1945 roku na terenie zakładu pojawiła się pierwsza ekipa remontowa i w kolejnych miesiącach obszar stoczni został uporządkowany, wielkim wysiłkiem udało się też usunąć zatopione jednostki.
W czerwcu 1945 roku zakład jako Stocznia nr 11 został podporządkowany Zjednoczeniu Stoczni Polskich i przez kolejne lata zajmował się głównie remontami o stosunkowo niewielkim zakresie.
Zakład był określany jako Gdańska Stocznia Rzeczna i podlegały mu zakłady pomocnicze w Tczewie, Elblągu, Przegalinie i Stogach. W 1954 roku w opisywanej stoczni powstała pierwsza jednostka – barka typu szalanda wykorzystywana do przewozu urobku wydobytego przez pogłębiarki).
W kolejnych latach produkcyjne zaplecze było stopniowo rozbudowywane, inwestycje realizowano z myślą o budowie kilkudziesięciu drewnianych trałowców dla floty wojennej ZSRR. Powstała wtedy hala montażowa kadłubów, slip poprzeczny o długości 60 m, utwardzono też 200 metrów nabrzeża, wzniesiono suszarnię drewna i inne niezbędne magazyny.
Trałowce typu D-151 były budowane do końca lat 50-tych, powstało ponad 60 jednostek tego ciekawego typu.
Zwiększony potencjał produkcyjny nie został zmarnowany i od końca lat 50-tych stocznia angażowała się w budowę rzecznych statków pasażerskich typu SP-150. Jednostki okazały się być bardzo udane i przez całą kolejną dekadę nadwiślańska stocznia była zaangażowana w budowę statków pasażerskich przeznaczonych dla żeglugi rzecznej oraz na specyficzne akweny Zalewu Szczecińskiego i Zatoki Gdańskiej.
Rozmachu nie brakowało, w opisywanej stoczni powstał na przykład długi na 45 metrów statek „Halka” z miejscem dla aż 350 pasażerów. Do tego doszła inwencja projektowa, przy udziale kadry z Politechniki Gdańskiej powstał nowoczesny wodolot Zryw-1, statek okazał się być bardzo nowatorski, ale najwyraźniej nie pasował do produkcyjnych ról rozdzielonych przez ZSRR i jego seryjna produkcja została zablokowana.
W tym czasie w ramach wielkiej serii powstało aż 60 jednostek pomocniczych dla floty Związku Radzieckiego.
Stanisław Sołdek w Stoczni Wisła
W latach 1963-1970 dyrektorem opisywanej stoczni był Stanisław Sołdek, w 1948 roku uznany przodownikiem pracy i następnie uhonorowany nazwą pierwszego polskiego rudowęglowca.
Stanisław Sołdek był wybitnym i oddanym pracy fachowcem, natomiast gorzej sobie radził w salonowych rozgrywkach i intrygach. Daleki od dyrektorskiego kunktatorstwa i wyrachowania, pewnie również i z tej przyczyny pracę w stoczni przypłacił całkowitą utratą zdrowia i w rezultacie dwoma zawałami serca. Natomiast jego niepodważalną zasługą było dalsze rozszerzenie możliwości produkcyjnych i asortymentu konstruowanych jednostek.
Funkcjonowanie zakładu skomplikował też „kierowniczy desant” ze Stoczni Gdańskiej, nowa kadra przez dłuższy czas nie potrafiła zrozumieć specyfiki i odmienności działania tego znacznie mniejszego zakładu produkcyjnego.
Od 1 stycznia 1967 roku zakład funkcjonował pod nazwą Stocznia Wisła, w tym czasie stocznia zajmowała się budową małych zbiornikowców, masowców, holowników portowych, czy też komplementowanych na całym świecie statków ratowniczych typu R-17.
Zobacz też – Szafa pancerna na broń: Przegląd najlepszych modeli dostępnych na rynku i ich kluczowych cech
Wielkim wyzwaniem stała się budowa (1967-1970) aż 33 jednostek rybackich dla Libii, ale Stocznia Wisła poradziła sobie z tym niełatwym zleceniem. Przydało się wtedy doświadczenie nabyte przy budowie trałowców z drewnianymi kadłubami.
Budowa statków pasażerskich była kontynuowana w latach 80-tych, wtedy na przykład powstały bardzo udane katamarany z serii KP-2, z których aż cztery są przez Żeglugę Gdańską eksploatowane do czasów obecnych. Nadal budowano jednostki pomocnicze dla ZSRR, rzadziej dla Polskiej Marynarki Wojennej i Wojsk Ochrony Pogranicza.
W Stoczni Wisła pracowało wtedy około 800 osób, a zakład był znaczącym ośrodkiem budownictwa okrętowego.
Reaktywacja Stoczni Wisła
Zmiana systemu politycznego przyniosła załamanie rynku radzieckiego i państwowa Stocznia Wisła została postawiona w stan upadłości. Na organizacyjnych gruzach zakładu, dzięki zaangażowaniu inwestorów Romana Kindy i Jerzego Pawlaka, powstała Stocznia Wisła sp. z o.o. Nowy podmiot odkupił od syndyka niezbędne grunty, budynki, maszyny i urządzenia. Spółkę zasiliła zrestrukturyzowana kadra dawnej stoczni, a zakład z wolna rozpędzał się w zupełnie nowej formule działalności rynkowej.
Stocznia Wisła od tej pory zajmowała się produkcją nadbudówek i modułów statkowych dla największych stoczni europejskich. Z czasem ambicji i możliwości przybywało, na przykład opisywany zakład udanie wywiązał się z sekcyjnej budowy promów pasażersko-samochodowych PD-120 dla odbiorcy nigeryjskiego. Ciekawy był też udział w budowie doku pływającego Nigerdock, kontrakt był pilotowany przez działającą z coraz większym rozmachem Gdańską Stocznię Remontową.
Przybywało kluczowych inwestycji, nastąpiła niezbędna komputeryzacja procesów produkcyjnych, a w 2007 roku oddano Zakład Budowy Sekcji, określany obecnie jako Zakład Budowy Sekcji i Kadłubów. Jednocześnie powstał ponton pływający SW 6118, który znacząco zwiększył transportowe możliwości opisywanego zakładu.
Zwiększony potencjał produkcyjny został natychmiast wykorzystany, bo w latach 2007-2009 powstały cztery kompletne i wielofunkcyjne jednostki rybackie na zamówienie Ministerstwa Rybołówstwa w Angoli.
Stocznia Wisła zyskała na prestiżu i znaczeniu dzięki budowie statku badawczo-rybackiego r/v „Bayagbona”, który powstał na zamówienie Nigeryjskiego Instytutu Oceanografii i Badań Morskich i został wyróżniony tytułem najbardziej innowacyjnej jednostki zbudowanej przez polski przemysł okrętowy w 2013 roku.
Nie brakowało też trudnych tematów, na przykład 14 stycznia 2016 roku na sekcję budowanego statku runął dźwig żurawiowy, na szczęście nikt nie stracił życia, a późniejsze dochodzenie jako najbardziej prawdopodobną przyczynę wykazało przeładowanie urządzenia dźwigowego.
Teren został szybko posprzątany z wykorzystaniem dźwigu pływającego „Maja”, który dzięki pogłębieniu toru wodnego może wspierać Stocznię Wisła w przeładunkowych wyzwaniach wymagających większego udźwigu.
W 2019 roku w Stoczni Wisła powstała największa jednostka w historii tego ciekawego zakładu – longliner „Geir” o długości 63 metrów przeznaczony do połowu sznurami haczykowatymi i zamówiony przez armatora norweskiego.
Prawie cała stoczniowa produkcja jest odbierana przez kontrahentów zagranicznych, Stocznia Wisła współpracuje na przykład z grupą stoczniową Meyer Werft, która jest liderem w dziedzinie budowy luksusowych statków wycieczkowych.
Ciekawe jest też otoczenie opisywanej stoczni, w pobliżu na przykład rozpoczyna się (lub kończy) Szlak Fortyfikacji Nadmorskich, który spina pozostałości nadzatokowych obiektów militarnych z XX stulecia – między innymi resztki 25 Baterii Artylerii Stałej.
Natomiast Śmiała Wisła powstała na początku 1840 roku wskutek pobliskiego i bardzo niebezpiecznego spiętrzenia powodziowego. Rozszalałe wody przelały się wtedy przez wąską mierzeję i na trwałe podzieliły tutejszą osadę rybacką na Górki Wschodnie i Zachodnie, to jednak temat na zupełnie inne opowiadanie…