W historii Gdańska zapisał się jako utalentowany malarz-grafik, pedagog i przede wszystkim obrońca zabytkowych walorów nadmotławskiego miasta. Tajniki artystycznej wiedzy zgłębiał na uczelniach w Berlinie i Monachium. Przez pewien czas gościł też w słonecznej Italii, gdzie zetknął się z tematyką archeologicznych badań.
Johann Carl Schultz wybitnie zasłużył się w obronie gdańskich zabytków
Od 1832 roku (aż do śmierci) piastował odpowiedzialną funkcję dyrektora gdanskiej Kunst-und Handwerkschule (Szkoła Sztuk Pięknych i Rzemiosł) działającej w budynkach Bramy Długoulicznej i pobliskiego Dworu Bractwa św. Jerzego.
Johann Carl Schultz żył w ciekawym, ale też i smutnym dla niego okresie dziejów Gdańska. Był świadkiem rozwoju nauki i techniki, lecz również modernizacji miejskiego życia i związanych z tym zmian historycznego krajobrazu miasta.
Rozpoczęła się wtedy akcja rozbiórki przedproży, zabytkowych szczytów kamienic itd. Schultz sprzeciwiał się tym działaniom, usiłował ratować historyczną autentyczność miasta. W tym celu wsparł powstanie i funkcjonowanie stowarzyszenia o dość długiej, ale i bardzo wymownej nazwie: ” Verein zur Erhaltung der altertümlichen Bauwerke und Kunstdenkmäler Danzigs”, co oznacza „Stowarzyszenie na Rzecz Zachowania Starożytnych Budowli i Pomników Sztuki Gdańska”.
Członkowie tej organizacji byli tak oddani idei ochrony zabytków, że wystawiali nawet nocne warty i czujnie pilnowali szczególnie zagrożonych obiektów.
Upływu czasu i postępu oczywiście nie zatrzymali, wiele historycznych budynków przepadło, ale na pewno skutecznie zwrócili społeczną uwagę na znaczenie i skalę problemu.
Schultz na rzecz obrony historycznych walorów Gdańska w dosłowny sposób zaangażował swój artystyczny talent. W wykonanym przez siebie cyklu 54 miedziorytów kapitalnie unieśmiertelnił odchodzące miasto. Wspomniane grafiki są obecnie traktowane jako bezcenne źródło wiedzy na temat XIX-wiecznego Gdańska, zostały wykorzystane m.in. przy opracowaniu koncepcji powojennej odbudowy Głównego Miasta. Johann Carl Schultz zmarł w 1873 roku i został pochowany na cmentarzu przy kościele Bożego Ciała.
Został dość nietypowo upamiętniony, po wojnie jego imieniem nazwano jedną z baszt Dworu Miejskiego, zrekonstruowaną na podstawie jego grafik. Jest też patronem dzwonu z wieży ratusza Głównego Miasta.
Jego patronat niewątpliwie przydałby się lokalnym służbom konserwatorskim, być może byłby inspiracją do bardziej skutecznych i sensownych działań.