W letni i pogodny dzień 16 lipca 1936 roku wielu letników korzystało z szerokiej plaży w gdyńskim Orłowie. Kilkanaście minut po godzinie 14 na niebie pojawiła się niewielka awionetka.
16 lipca 1936 – tragiczna śmierć gen. Gustawa Orlicz-Dreszera
Nagle jej terkoczący silnik zakrztusił się i stracił równomierność pracy, a samolot skręcił w stronę niedaleko położonego brzegu. Chwilę później na oczach przerażonych turystów maszyna runęła w dół i głucho uderzyła o taflę Bałtyku…
Ostatni lot generała Gustawa Orlicz-Dreszera
Do natychmiastowej akcji ratunkowej przystąpili ratownicy PCK Ignacy Walczyk i Alojzy Karolewski, ale ze względu na silny wiatr na miejsce katastrofy dotarli dopiero po 10 minutach. Pojawili się też kajakarze. Awionetka zaległa na głębokości 5 metrów, rozpaczliwe nurkowania i próby wydobycia ofiar na nic się zdały.
Niedługo potem nadpłynął gdański statek „Falke” i podjął holowanie rozbitej awionetki do brzegu. Pojawił się też okręt ORP „Rybitwa” w asyście holowników. Na brzegu z samolotu wydobyto trzy ciała, obecny lekarz Pokutyński stwierdził zgon pasażerów.
Samolotem leciał gen. Gustaw Orlicz-Dreszer, który zaledwie kilkanaście dni wcześniej został mianowany Inspektorem Obrony Powietrznej Państwa, generałowi towarzyszyli piloci kpt. Aleksander Łagiewski oraz ppłk Stefan Loth. Ten ostatni był przez dziesięć lat piłkarzem warszawskiej Polonii, a po zakończeniu sportowej kariery również trenerem reprezentacji Polski w piłce nożnej.
Gustaw Orlicz-Dreszer uchodził za jedną z najciekawszych postaci II Rzeczypospolitej. Na początku I wojny światowej zdezerterował z szeregów armii carskiej i bez wahania przystąpił do formujących się Legionów Polskich. Internowany wskutek kryzysu przysięgowego dał się potem poznać jako sprawny dowódca i rzutki organizator. W wojnie polsko-bolszewickiej dowodził 1 pułkiem szwoleżerów, IV Brygadą Jazdy oraz 2 Dywizją Jazdy.
Błyskawicznie piął się w górę hierarchii oficerskiej, w 1919 roku był już pułkownikiem, a pięć lat później generałem brygady. W politycznych zapatrywaniach był jednym z najwierniejszych zwolenników Józefa Piłsudskiego, w listopadzie 1925 roku w gronie kilkudziesięciu wyższych oficerów złożył marszałkowi wezwanie do zaprowadzenia porządku w nadmiernie rozdyskutowanym kraju.
Gustaw Orlicz-Dreszer odegrał bardzo aktywną rolę podczas przewrotu majowego, oczywiście po stronie zwolenników Józefa Piłsudskiego.
W jego życiu osobistym dynamiki też nie brakowało. Po rozstaniu z pierwszą żoną wkrótce potem poślubił amerykańską rozwódkę Elwirę Neal Stalińską, wspomniane perypetie stały się przyczyną pewnego zamieszania podczas… pogrzebu generała.
Natychmiast po wypadku powołano specjalną komisję z Kierownikiem Instytutu Badań Technicznych Lotnictwa na czele. W prasie mnożyły się pytania i dociekania, przede wszystkim zastanawiano się, dlaczego samolot lecący z Grudziądza do Rumi tak zboczył i znalazł się nad akwenem Zatoki Gdańskiej.
Szukano i sensacji, bo do gdyńskiego portu o tej samej mniej więcej godzinie wpływał transatlantyk m/s „Piłsudski” z żoną gen. Orlicz-Dreszera na pokładzie. Kto wie? Może oficerowie dali się ponieść kawaleryjskiej fantazji i chcieli efektownie powitać panią generałową? Nie dowiemy się nigdy, bo prace komisji niewiele wykazały.
Tego dnia odnotowano silne i niespodziewane podmuchy wiatru, zresztą styk wysokiego klifowego wybrzeża z zatokową płaszczyzną sprzyjał powstawaniu powietrznych wirów i prądów zstępujących. Być może zbyt gwałtowny manewr samolotu w tak nieprzewidywalnych warunkach stał się bezpośrednią przyczyną tego lotniczego wypadku?
Uroczysty pogrzeb gen. Orlicz-Dreszera
Śmierć generała i oficerów upamiętniono prasowymi nekrologami, a na polskich okrętach zacumowanych w gdyńskim porcie wywieszono żałobne chorągwie. Ciekawym gestem wykazała się załoga gdańskiego statku „Falke”, która zrezygnowała z wynagrodzenia za udział w akcji ratowniczej. Wolne Miasto Gdańsk coraz bardziej pogrążało się w bagnie nazistowskiego szaleństwa i taki gest miał niemałe znaczenie.
Pogrzeb generała Gustawa Orlicz-Dreszera odbył się 20 lipca 1936 roku. Poważne obiekcje miał wysunąć proboszcz oksywskiego kościoła pw św. Michała Archanioła, który podkreślając rozwodnicką przeszłość i ewangelicką konfesję generała, miał odmówić przeprowadzenia trumny przez kościelne wrota. Z kolei żołnierze mieli odpowiedzieć rozbiórką kościelnych drzwi i dopełnieniem niezbędnego ceremoniału.
W pogrzebie wzięli udział między innymi marszałek Edward Rydz-Śmigły i prezydent RP Ignacy Mościcki.
Generał spoczął na oksywskim cmentarzu Marynarki Wojennej, a trzy lata później jego szczątki zostały przeniesione do okazałego mauzoleum, zniszczonego przez Niemców po wybuchu II wojny światowej i zajęciu gdyńskiego portu. W jaki sposób hitlerowcy potraktowali szczątki generała – nie wiadomo, pewnie w swoim stylu, bez należnego szacunku i respektu.
W lipcu 1999 roku w Orłowie został odsłonięty pomnik upamiętniający opisany wypadek lotniczy.