Przez kilka stuleci Gdańsk uchodził za największe i najbogatsze miasto Rzeczypospolitej, szczególna ranga wzięła się z korzystnego położenia, handlu i przywilejów zastrzeżonych przez zapobiegliwych i umiejących liczyć kupców gdańskich. Na szczęście potrafiono z tego bogactwa korzystać, ufundowane dzieła sztuki przez całe stulecia cieszyły kolejne pokolenia gdańszczan, przypominały o wartościach ważnych, wyznaczały kierunki działań i rozwoju.
Nie wszystkie dzieła zrodziły się z gdańskiego dobrobytu, bo na przykład obraz “Sąd Ostateczny” trafił do miasta dzięki waleczności gdańskich korsarzy. Inne z kolei powstały w czasach całkiem na bliskich, a prace przy kolejnych nadal trwają…
Gdańskie arcydzieła sakralne to niezwykła księga, z której czytać można całe rozdziały lokalnej i szerzej pojmowanej historii. Zapraszamy do nietypowej wędrówki, na trasie wybitne zabytki gdańskiej sztuki sakralnej, które na przekór wojnom i dziejowym zawirowaniom przetrwały do czasów nam obecnych…
Niezwykły tryptyk
Początek trasy w Muzeum Narodowym przy ul. Toruńskiej. Placówka działa w dawnym klasztorze franciszkańskim, który po reformacyjnych zmianach stał się siedzibą Gimnazjum Akademickiego. Muzeum powstało w 1873 roku i działa w tym miejscu do dzisiaj.
W 1956 roku w muzeum zawitał wyjątkowy eksponat – tryptyk “Sąd Ostateczny” namalowany w latach 1467-1471 przez brugijskiego mistrza Hansa Memlinga. Obraz powstał na zamówienie włoskich bankierów z przeznaczeniem do florenckiego kościoła Badia Fiesolana, nigdy tam nie dotarł, do czego przyczynili się gdańscy kaprowie grasujący na wodach Morza Północnego pod komendą Pawła Beneke.
Obraz trafił do Gdańska, gdzie przez kolejnych kilka stuleci zdobił wnętrze kościoła Mariackiego. Szczęśliwie rewindykowany po II wojnie światowej wrócił do nadmotławskiego miasta i od 1956 roku jest prezentowany w opisywanym muzeum.
Symbolika malowidła to temat na wielogodzinne opowiadanie, w tym miejscu tylko zarys tej tematyki. W centralnej części tryptyku Chrystus jako sędzia zmarłych powstających z grobów. Wykonawcą jego woli jest Michał Archanioł wyposażony w wagę z szalami i pastorał, którym spycha z wagi potępionych. Zbawieni idą w stronę rajskich schodów i są przez Chrystusa błogosławieni jego prawą dłonią uniesioną w górę. Widoczna czarnoskóra postać podkreśla uniwersalność zbawienia.
Potępieni są przez bezwzględne i oszalałe diabły zapędzani do czeluści piekielnych, po tej stronie lewa dłoń Chrystusa opuszczona w dół na znak potępienia. Lewa strona (od patrzącego) tryptyku przedstawia schody prowadzące do raju, na nich procesja zbawionych z papieżem i wyższym duchowieństwem na czele. Schody przerzucone nad głęboką przepaścią oznaczają trud konieczny do uzyskania zbawienia.
W rajskiej bramie anioły witające zbawionych. W tej części harmonia i boski porządek, zupełnie inna aranżacja po prawej stronie tryptyku z wyobrażeniem czeluści piekielnych, tam chaos, gniew i rozpacz splątanych ze sobą potępionych. Przeważa też ciemna tonacja kolorystyki, ledwie rozświetlona blaskiem ogni piekielnych.
Warto też popatrzeć na tryptyk od tyłu, na rewersie artysta z wykorzystaniem techniki en grisaille umieścił Matkę Bożą i Michała Archanioła. Natomiast fundatorzy Angelo di Jacopo Tani z małżonką Katarzyną Tagnali zostali przedstawieni w pełnej kolorystyce.
Symbolika tego dzieła jest niezwykle bogata, tutaj więcej na temat atrybucji “Sądu Ostatecznego”. Ten jeden z najcenniejszych obrazów na świecie od stuleci porusza, napomina i przestrzega… Koniecznie należy zobaczyć.
Największa szopka ruchoma w Trójmieście
Opisany powyżej tryptyk dotyczy tematyki końca świata i oceny naszego życia. Dosłownie kilkadziesiąt metrów dalej dzieło związane z narodzinami Jezusa Chrystusa i ciekawymi odwołaniami do gdańskiej historii i przestrzeni.
Ruchoma szopka bożonarodzeniowa w kościele św. Trójcy to największe takie przedstawienie w Trójmieście. W szopce nawiązania nawiązania do gdańskich zabytków: makiety Żurawia, kościoła Mariackiego, stoczniowych dźwigów i charakterystycznego mostu wantowego. Lokalne wątki ciekawie przeplatają przestrzeń gdańską z tematyką Narodzenia Pańskiego, bo przecież sporo się w Gdańsku zrodziło i zaczęło… Wizyta biskupa Wojciecha umocniła księstwo piastowskie we wspólnocie chrześcijańskich krajów, od Gdańska zaczął się też sprzeciw wobec totalitarnych ideologii – nazizmu i kilkadziesiąt lat później komunizmu.
Do miasta Gdańska nawiązują też figurki z opisywanej szopki: astronoma Jana Heweliusza, wybitnego filozofa Artura Schopenhauera czy też wytrwałego wynalazcy Daniela Gabriela Fahrenheita.
Kilkadziesiąt figurek przy dźwiękach wybranej kolędy przesuwa się dookoła stajenki z dzieciątkiem Jezus. Szopka powstała na początku lat pięćdziesiątych ubiegłego stulecia dzięki staraniom brata Pawła Sokalskiego, a napędowy mechanizm to dzieło gdańskiego ślusarza Feliksa Szulista. Szopka z franciszkańskiego kościoła jest stale rozbudowywana i udoskonalana.
Dzięki zakonnikom w ostatnich latach zmieniła się i sama świątynia – przeprowadzono konieczne remonty, przywrócono wysokiej klasy dzieła sztuki, szeroko komentowanym wyzwaniem była udana odbudowa barokowych organów, jednego z najcenniejszych takich zabytków w Polsce.
Proponujemy przejście do kościoła Mariackiego (dystans ok. 850 metrów), w tej największej ceglanej świątyni w Europie kolejne wybitne dzieła sakralnej sztuki.
Zabytki kościoła Mariackiego
W nawie południowej tej ogromnej świątyni świątyni gotycka Pieta w kaplicy św. Jerzego – artystyczne przedstawienie rodzicielskiego smutku, bólu i wiary w życie wieczne. Wykonana z miękkiego kamienia kredowego powstała na początku XV wieku, jej autorstwo jest przypisywane Mistrzowi Pięknej Madonny, o którym będzie jeszcze mowa.
Motyw Piety, czyli Matki Bożej opłakującej zmarłego Chrystusa, rozpowszechnił się u schyłku średniowiecza i stał się ważnym wątkiem gotyckiej sztuki sakralnej. Gdańska Pieta powstała prawie sto lat wcześniej przed analogicznym dziełem z Bazyliki św. Piotra w Rzymie i potwierdza ważną pozycję Gdańska w europejskiej twórczości sakralnej późnego gotyku.
Wybitne dzieło przetrwało reformacyjne zawirowania, do 1608 roku rzeźba zdobiła wnętrze zakrystii, potem przestrzeń kaplic Wszystkich Świętych i św. Rajnolda. Ewakuowana pod koniec II wojny światowej dopiero w 1980 roku wróciła do kościoła Mariackiego.
Dzieło przedstawia Matkę Bożą na tronie, która prawym ramieniem podtrzymuje martwe ciało Chrystusa, a lewą dłonią obejmuje skrzyżowane dłonie Syna. W jej uduchowionej twarzy niezwykła kompozycja smutku, bólu i wypływającego z wiary w Zmartwychwstanie spokoju. Dzieło łączy rodzicielskie emocje oraz ponadczasowe przesłanie wiary.
W tym samym kościele kolejne arcydzieło gotyckiej sztuki sakralnej, którego autorstwo jest przypisywane twórcy opisanej powyżej Piety. W kaplicy św. Anny (północna nawa boczna) Piękna Madonna, której stylizacja i kunszt wykonania potwierdzają wielki talent artysty. Jego imię stanowi niemożliwą do rozwikłania zagadkę, w średniowieczu twórcy nie podpisywali się imiennie na wykonywanych dziełach, w literaturze anonimowy artysta jest więc określany jako Mistrz Pięknej Madonny.
Związana z dziełem legenda opowiada o niesłusznie skazanym czeladniku; nieszczęśnik w nocy przed egzekucją doznał objawienia, zgodnie z którym wyrzeźbił doświadczone piękno. Zdumieni poziomem i treścią dzieła rajcy wyrok uchylili, wkrótce potem czeladnik został z zarzutów oczyszczony, a prawdziwy sprawca ujęty.
Matka Boża prawym ramieniem podtrzymuje Dzieciątko, w lewej dłoni trzyma czerwone jabłko kojarzące jej postać z biblijną Ewą. Do jabłka wyciąga rączki mały Jezus – roześmiany okaz niemowlęcej siły i zdrowia. Dzieło łączy więc radość ze znacznie głębszym przesłaniem, Maryja jako druga Ewa i Jezus jako drugi Adam wskazują drogę powrotu do utraconego raju.
W tym dziele wielki kunszt artystycznego wykonania, do tej najcenniejszej średniowiecznej rzeźby w Polsce od czasu do czasu pretensje zgłasza warszawskie Muzeum Narodowe, jak do tej pory nieskutecznie.
W północnym ramieniu transeptu zobaczyć można Zegar Astronomiczny, w którym niebywale, jak na czasy średniowiecza, rozbudowane funkcje użytkowe splatają się z ważnym przesłaniem religijno-egzystencjonalnym.
Zegar powstał w latach 1464-1470 według pomysłu Hansa Düringera z Torunia. Zegarmistrz nie był w pracach przy tym wielkim urządzeniu osamotniony, pomagał mu syn z ekipą doskonałych fachowców: rachmistrzem, stolarzem, snycerzem czy też malarzem. Z zegara odczytywano informacje dotyczące upływu roku liturgicznego i ważnych zjawisk astronomicznych, a figuralne przedstawienie każdego dnia przypominało o celu i sensie życia.
W połowie XVI wieku (po 1553) zegar ostatecznie przestał funkcjonować, pomimo wielu propozycji naprawy Rada Miasta Gdańska nie chciała słyszeć o sfinansowaniu kosztownego remontu. Wiosną 1945 roku zdezelowaną szafę zegarową rozebrano i ukryto w bezpiecznym miejscu, cztery dekady później (1983) zawiązał się Społeczny Komitet Odbudowy Zegara z inż. Andrzejem Januszajtisem na czele. W dniu 27 kwietnia 1990 roku, po 437 latach przerwy, wskazówki drgnęły i na nowo rozpoczęły cierpliwą pracę.
Zegar składa się z trzech poziomów, patrząc od dołu: kalendarium, w środku planetarium i na samej górze teatr figur.
W kalendarium trzy tarcze podzielone na radialne wycinki – w zewnętrznej wycinków 365, w wewnętrznej, pokrytą miedzianą tarczką, zobaczyć można 76 podziałek– na tyle lat “zaprogramowano” informacyjną aktualność urządzenia. Chłopiec z koroną na głowie wskazuje właściwy rząd informacji, zatem z wielkiej tarczy zewnętrznej niegdyś odczytywano:
1. dni tygodnia;
2. daty dzienne według stosowanego wówczas rzymskiego układu kalendarzowego;
3. skrócony kalendarz świąt stałych;
4. w kolejnych 16 kręgach daty nowiu Księżyca;
5. stopień słoneczny – liczbę dni od chwili wejścia Słońca w aktualny znak Zodiaku;
6. Kalendarz liturgiczny – z podziałem na porządek według Zakonu Krzyżackiego i diecezji włocławskiej!;
7. W ostatnim (dwudziestym drugim) kręgu kolejne dni miesiąca gwiazdowego, zatem pozycje Księżyca w kolejnych znakach Zodiaku.
Mała tarcza co roku przesuwała się o jedną podziałkę, w niej dziewięć kręgów z informacjami:
1. Daty roczne od 1463 do 1538;
2. Cykl słoneczny – numer roku w 28 letnim cyklu zgodności dat dziennych i dni tygodnia;
3. Litery niedzielne dla lat zwykłych i dla pierwszych dwóch miesięcy przestępnych;
4. Dodatkowe litery niedzielne;
5. Złota liczba – pozycje roku w 19-letnim cyklu księżycowym;
6. embolizm – lata embolistyczne, w których wprowadzono dodatkowe miesiące przestępne;
7. Dwa kręgi – interwał (liczba tygodni) i dni (ósmy krąg) od Bożego Narodzenia do ostatniej niedzieli przed Wielkim Postem;
8. W ostatnim kręgu indykt – pozycja roku w 15-letnim rzymskim cyklu podatkowym, informację wykorzystywano do wyliczenia daty świat Wielkanocnych.
Odczytywanie zawartych w kalendarzu informacji z pewnością wymagało sporej wiedzy i solidnego wykształcenia. Warto przypomnieć – przy kościele działała szkoła parafialna o bardzo wysokim poziomie nauczania, chlubą świątyni była też wielka biblioteka. W średniowieczu z poziomem wiedzy nie było tak źle, jak nam współczesnym może się wydawać.
Warto też zwrócić uwagę na wpisaną w kalendarium symbolikę. Po stronie lewej rzeźby młodzieńców, po stronie przeciwnej figury osób w starszym wieku. Kompozycja pokazuje nieuchronność ludzkiego przemijania. Nad młodzieńcem dmuchającym w trąbę (po stronie lewej) drewniana twarz, wedle przypuszczeń to wizerunek twórcy zegara – mistrza Hansa Düringera. W środku kalendarium Matka Boża Apokaliptyczna – oparta stopami o Księżyc i ozdobiona koroną z 12 gwiazd – jej obecność przypomina o nieuchronnym końcu otaczającego nas świata.
Powyżej planetarium z całą gamą astronomicznych wątków i odniesień. W tarczy środkowej zobaczyć można kręgi godzin, znaki Zodiaku, tarczę faz Księżyca oraz wskazówki – najdłuższa wskazuje godziny, dwie mniejsze pozycję Słońca i Księżyca. Do kręgu godzin przylega też pierścień tak zwanej rektascensji, z którego odczytywano położenie ciała niebieskiego na sferze niebieskiej w układzie współrzędnych astronomicznych zwanym układem równikowym równonocnym.
Uwagę przykuwa krąg Zodiaku, autentyczne jest tylko przedstawienie Wagi i szczypiec Skorpiona, pozostałe symbole zostały w trakcie odbudowy zegara zrekonstruowane. W okręgu zewnętrznym Smok, który jakby pożera pojawiający się i niknący w owalnym wycięciu Księżyc – to ponownie wątek apokaliptycznego końca świata.
Na szczycie zegarowej konstrukcji kondygnacja z dwiema scenami, na których codziennie odbywa się ciekawa inscenizacja figuralna. Mniej więcej dwie minuty przed południem trębacze z boków kalendarium jakby rozpoczynają specjalną fanfarę, do której niegdyś anioły wtórowały dzwonkami, po czym otwierają się boczne drzwiczki w dolnej części teatru figur. Po stronie lewej pojawia się scena Zwiastowania Pańskiego, po stronie prawej doskonale znany motyw Pokłonu Trzech Króli.
Przy dźwiękach hymnu do Matki Bożej na górną scenę wychodzą czterej Ewangeliści, po czym zwracają się w stronę zdumionych widzów, chwilę później pojawia się 12 Apostołów. Muzyka cichnie, Ewa wybija kwadranse, Adam z użyciem młotka odmierza godziny. Nad przedstawieniem tych pierwszych ludzi rajskie drzewo z wężem – to nawiązanie do grzechu pierworodnego i wygnania z Raju. Ceremonia dobiega końca, Ewangeliści i Apostołowie schodzą ze sceny, za ostatnim Apostołem podąża Śmierć z kosą na ramieniu, ale zatrzaśnięte przed nią drzwi oznaczają brak władzy śmierci nad życiem wiecznym. Z ornamentyki zegara płynie więc czytelna kompozycja egzystencjonalna– upływ czasu, koniec świata, Matka Boża jako druga Ewa – droga powrotu do raju. Można wierzyć lub nie, natomiast nad sensem, kierunkiem i jakością życia zastanowić się warto.
W bliskim sąsiedztwie zegara wisi znany już obraz “Sąd Ostateczny”, co prawda kopia, ale jej treść ciekawie koresponduje z zawartym w zegarze przesłaniem.
Po wyjściu ze świątyni Mariackiej proponujemy przejście do kościoła św. Jana (dystans 500 metrów), najbardziej ciekawa i przyjemna trasa prowadzi przez ulicę Mariacką do Motławy, następnie w lewo do Bramy Świętojańskiej, po przejściu przez bramę należy iść prosto, za chwilę po stronie prawej wyrośnie niezwykła bryła tej gotyckiej świątyni.
W kościele św. Jana
Gdański kościół św. Jana zupełnie nie pasuje do typowych wyobrażeń na temat miejsc kultu religijnego. Pierwsze zaskoczenie jeszcze na zewnątrz, to odchylenie ściany wschodniej o przeszło metr od właściwej pozycji! Zbudowany na grząskim gruncie kościół przechylał się bezradnie przez kolejne dekady, podjęte pod koniec XVII wieku działania ratunkowe przyniosły ledwie doraźne rozwiązanie problemu. Świątynię ostatecznie ustabilizowano dopiero w latach 90-tych ubiegłego stulecia, po wtłoczeniu wielu zastrzyków betonowych do głębokości prawie 30 metrów.
Kolejna niespodzianka wewnątrz kościoła – turyści ze sporym zaskoczeniem komentują całe rzędy foteli pasujących bardziej do nowoczesnego kina czy teatru. W kościele od dłuższego czasu działa Centrum św. Jana, a msza święta jest odprawiana raz w tygodniu – dla wiernych zaangażowanych w działalność twórczą i kulturalną.
Kolejnym zaskoczeniem są arcydzieła sakralnej sztuki…
Największy ołtarz kamienny w Polsce
W nawie głównej wielki ołtarz kamienny autorstwa Abrahama van den Blocke – jednego z najwybitniejszych artystów w gdańskiej historii.
Rzeźbiarz pracował nad tym dziełem od 1599 do 1612 roku z kilkuletnią przerwą spowodowaną plagami zarazy. Wysoki na 12 metrów zabytek jest największym kamiennym ołtarzem w Polsce, zawarte w nim sceny kilkukrotnie nawiązują do postaci św. Jana Chrzciciela – głównego patrona tej gotyckiej świątyni.
W ołtarzowej predelli dwa prostokątne reliefy z przedstawieniem “Paschy Żydowskiej” oraz “Ostatniej Wieczerzy”. W centralnej części ołtarza “Chrzest Chrystusa w Jordanie”, chrztu udziela oczywiście św. Jan.
Rzeźba po stronie lewej przedstawia Jana Chrzciciela, po stronie prawej św. Pawła.
W drugiej kondygnacji po stronie lewej przedstawienie św. Jana nauczającego na pustyni, po prawej smutne zakończenie, bo Herodiada otrzymuje tacę z głową proroka. Na tym samym poziomie widoczne też rzeźby. Po stronie lewej św. Piotr Apostoł i od zewnątrz prorok Henoch. Po stronie przeciwnej św. Jan Ewangelista z kielichem i prorok Eliasz.
W trzeciej kondygnacji owalny relief z przedstawieniem “Zmartwychwstania Chrystusa”, nieco wyżej Mojżesz z tablicą dziesięciorga przykazań. Przy tym ołtarzu małżeństwo zawarli młody Erwin Rommel i wybranka jego serca Lucie Mollin – córka luterańskiego pastora z Tczewa. Podczas II wojny światowej Erwin Rommel zasłynął jako oficer o wyjątkowo nieszablonowym i nieschematycznym stylu dowodzenia, stał się też najmłodszym feldmarszałkiem w historii niemieckiej armii. Początkowo wielbiciel Führera, potem coraz większy sceptyk, podejrzewany o powiązania ze spiskowcami z grupy Stauffenberga został w październiku 1944 roku zmuszony do popełnienia samobójstwa.
Dzięki prowizorycznemu zabezpieczeniu ołtarz przetrwał dramatyczną wiosnę 1945 roku, pod koniec 2018 roku rozpoczęła się gruntowna renowacja tego niezwykłego dzieła.
Epitafium Aldegundy Zappio
W północnej nawie świątyni kolejne dzieło wybitnej rangi i takiego też znaczenia. To epitafium poświęcone dziesięcioletniej Aldegundzie Zappio, której śmierć stała się wielkim wstrząsem dla związanych z tym kościołem rodziców. Epitafia były w Gdańsku rozpowszechnioną formą upamiętniania zmarłych z zamożnych i wpływowych rodów. Komponowane z malowideł, rzeźb i opisów osiągały wysoki poziom artystycznego wykonania i kunsztu ideowego.
Epitafium Aldegundy Zappio to niezwykłe dzieło z tego nurtu sztuki. Upamiętnienie powstało w 1664 roku z fundacji Zachariasza Zappio, ojca zmarłej dziewczynki. W tym wieloosiowym i wielopiętrowym pomniku głównym motywem obraz Chrystusa Ubiczowanego opłakiwanego przez anioły. W bocznych niszach personifikacje Wiary (po stronie lewej) i Nadziei po stronie prawej. Widać też popiersiowe portrety rodziców: Zachariasza i Katarzyny Zappiów.
W górnym obrazie pod krzyżem rozmodlona mała Aldegunda, po bokach anioły wzywające na Sąd Ostateczny. W epitafijnych uszach przedstawienie narzędzi Męki Pańskiej. Wsparty o czaszkę aniołek z mydlanymi bańkami przypomina o kruchości ludzkiego życia. Przekaz wzmacnia krótki wierszyk widoczny pod personifikacjami Wiary i Nadziei: “Wie Blume fällt ab, so fällt der Mensch in Grab”, co oznacza “Jak kwiat usycha, tak człowiek zmierza ku swojemu grobowi”.
Temat przemijania został więc zestawiony z tematyką Męki Pańskiej, Zmartwychwstania i Sądu Ostatecznego – jako drogi do nowego i wiecznego tym razem życia. To dzieło ponadczasowe, z jednej strony wypełnione rodzicielskim bólem i smutkiem, a z drugiej wielką wiarą w ponowne spotkanie z bliskimi.
Epitafium przetrwało II wojnę światową i potem w rozproszonym stanie było przechowywane w gdańskim Muzeum Narodowym. Po scaleniu i konserwacji przez dłuższy czas zdobiło wnętrze kościoła Mariackiego, ostatecznie wróciło we właściwą lokalizację.
Z kościoła św. Jana proponujemy przejście do świątyni św. Brygidy. Dystans około 800 metrów, warto przejść się wzdłuż Motławy i następnie za hotelem Hilton odbić w lewo, ulica Sukiennicza doprowadzi do budynku Poczty Polskiej, z tego miejsca dobrze już widać renesansowo-barokową wieżę kościoła św. Brygidy.
Bursztynowy Ołtarz Ojczyzny
Idea budowy ołtarza zrodziła się w 2000 roku podczas pielgrzymki gdańskich bursztynników na Jasną Górę. Dzieło miało stać się artystycznym i sakralnym wotum za odzyskanie przez Polskę suwerenności oraz za pontyfikat papieża Jana Pawła II.
Zamysł wykorzystania złocistego surowca nieprzypadkowy. Gdańsk jest uznawany za Światową Stolicę Bursztynu, w mieście działają wybitni artyści-bursztynnicy, tutaj powstawały i nadal powstają wybitne dzieła z tego nurtu sztuki. Ołtarz podkreśla więc znaczenie miasta w światowej przestrzeni artystycznej, pokazuje też zaangażowanie środowiska lokalnych artystów w sprawy ważne i ponadczasowe.
W centralnej części dzieła obraz Matki Bożej Opiekunki Ludzi Świata Pracy namalowany przez ks. dr. Franciszka Znanieckiego z Pelplina. Wizerunek powstał po masakrze z grudnia 1970 roku i wkrótce potem został przez ks. kardynała Stefana Wyszyńskiego i ks. kardynała Karola Wojtyłę zawieziony do Rzymu, gdzie poświęcenia dokonał papież Paweł VI.
Ołtarzowy obraz został ozdobiony sukienką wykonaną z unikatowej odmiany bursztynu. Artysta Mariusz Drapikowski podobne zdobienia wykonał do obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, dlatego jest żartobliwie określany mianem “krawca Matki Bożej”. W ołtarzu również bursztynowy orzeł zrywający się do lotu wolności. Widoczne w górnej części posągi przedstawiają dwie postacie wybitnie zasłużone w ponad 600-letniej historii zakonu brygidek. Św. Brygida to patronka Europy, opisywanego tu kościoła i założycielka Zakonu Najświętszego Zbawiciela. Natomiast dzięki bezkompromisowości św. Marii Elżbiety Hesselblad uratowano wielu Żydów podczas II wojny światowej.
U dołu ołtarza rzeźby papieża Jana Pawła II I Prymasa Tysiąclecia ks. kardynała Stefana Wyszyńskiego. Przedstawieni kapłani zawieźli do papieża obraz Matki Bożej, potem jeden z nich został papieżem, ich postacie wpisują się obecnie w przesłanie tego wybitnego dzieła – tak oto dopełniła się historia walki o godność, wolność i sprawiedliwość.
W centrum ołtarza monstrancja bursztynowa, która jako osobne dzieło powstała w 2000 roku i zawiera w sobie ważne przesłanie jedności i miłości. W ołtarzowej przestrzeni znajdują się też dwa relikwiarze z relikwiami św. Jana Pawła II i bł. ks. Jerzego Popiełuszki.
Kompozycję akcentują latorośle winnego krzewu w srebrnych i złoconych oprawach, jakby uginające się pod ciężarem kiści winogron wykonanych z bursztynu.
Projekt ołtarza zaproponował prof. Stanisław Radwański, natomiast kompozycja jubilerska powstaje według koncepcji Mariusza Drapikowskiego, wspomnianego wyżej bursztynnika o wybitnym dorobku i zasługach. Przy budowie ołtarza planuje się wykorzystanie ok. 1400 kilogramów bursztynu, dzieło będzie większą realizacją od słynnej i zaginionej bursztynowej komnaty.
16 grudnia 2017 roku odbyła się uroczystość odsłonięcia i poświęcenia ołtarza przeprowadzona przez nuncjusza apostolskiego ks. arcybiskupa Salvatore Pennacchio, w wydarzeniu wziął udział prezydent RP Andrzej Duda, ks. arcybiskup Sławoj Leszek Głódź i wielu innych znakomitych gości.
Do ukończenia prac jeszcze sporo brakuje, ale już teraz ołtarz urzeka pięknem, porusza zawartym przesłaniem i porządkuje ważność naszych spraw i aktywności.
W tym miejscu koniec szlaku arcydzieł sakralnych, zaproponowane przez nas przejście przy cennych i nietypowych dziełach sztuki miało zwrócić uwagę na to co ważne i istotne.
Zakończenie trasy nieprzypadkowo w kościele św. Brygidy, w tej świątyni sporo nawiązań do wielu wieków gdańskiej historii, przede wszystkim czasów sprzeciwu wobec totalitarnej ideologii. Być może wizyta w tym kościele zachęci do dalszego odkrywania gdańskiej historii…