Latem 1939 roku napięcie w Europie sięgnęło zenitu, strona polska odrzuciła polityczno-terytorialne żądania Adolfa Hitlera i wybuch wojny wydawał się być nieunikniony… Wzdłuż rozciągniętych granic Rzeczypospolitej z obu stron koncentrowały się siły wojskowe, zapadły też decyzje odnośnie obrony krótkiego odcinka polskiego Wybrzeża.
„Dyon KT. Peking”
III Rzesza dysponowała wyraźną przewagą w zakresie ilości i przede wszystkim jakości uzbrojenia, w porównaniu sił morskich dysproporcja była jeszcze większa. Stąd decyzja polskiego dowództwa o realizacji operacji „Peking”, zakładającej odesłanie trzech kontrtorpedowców do Wielkiej Brytanii i kontynuację działań zbrojnych u boku sojuszniczej Royal Navy.
30 sierpnia 1939 roku o godzinie 12.55 na oksywskiej wieży sygnalizacyjnej pojawił się rozkaz „Dyon KT. Peking”.
Zgodnie z wytycznymi dowódca dyonu kmdr por. Roman Stankiewicz otworzył zalakowaną kopertę z rozkazem nr 1000 z dnia 26 sierpnia 1939 roku. Jego treść „Dyon w składzie OORP „Błyskawica”, „Grom” i „Burza” ma na specjalny rozkaz odejść do Anglii” została odczytana na pokładzie „Błyskawicy”, w obecności dowódców wszystkich okrętów objętych rozkazem ewakuacji.
Licząca 12 punktów instrukcja bardziej szczegółowo objaśniała sposób wykonania rozkazu, między innymi zachowanie w przypadku spotkania niemieckich okrętów i samolotów. Instrukcja zabraniała użycia broni przed rozpoczęciem wojny.
Ewakuacją objęto więc dwa najnowocześniejsze polskie kontrtorpedowce, skład eskadry uzupełniła „Burza”, która była jednostką starszą, lecz w pełni funkcjonalną pod operacyjnym i bojowym względem.
Do obrony Wybrzeża pozostawiono tylko dwie większe jednostki nawodne – stawiacz min ORP „Gryf” oraz kontrtorpedowiec ORP „Wicher”. Z ich wykorzystaniem planowano postawienie rozległej zapory minowej ograniczającej swobodę operacyjną Kriegsmarine w akwenie Zatoki Gdańskiej.
Ewakuacja polskich okrętów do Wielkiej Brytanii
Okręty polskie wypłynęły z gdyńskiego portu 30 sierpnia około godziny 14.15, po minięciu helskiego cypla skierowały się na zachód. Czy ktokolwiek z oficerów i marynarzy przeczuwał nadchodzący dramat i trwająca wiele lat rozłąkę?
Na północ od Rozewia polska eskadra została wypatrzona przez niemiecki okręt podwodny U-31 dowodzony przez Johannesa Habekosta. W pobliżu Bornholmu polski zespół zauważyły i przez pewien czas śledziły cztery niemieckie niszczyciele.
W cieśninie Sund zarządzono alarm bojowy, bo w zasięgu obserwacji pojawił sie zespół niemieckich okrętów z krążownikiem „Königsberg” w asyście niszczyciela i 2 torpedowców.
Następnego dnia, po przejściu cieśnin Kattegat i Skagerrak, polską eskadrę wykryły niemieckie okręty podwodne i przez dłuższy czas obserwowały dwa wodnosamoloty. Stąd decyzja kmdr. Stankiewicza o zmianie kursu na wybrzeże Norwegii, w nocy z 31 sierpnia na 1 września polskie okręty wykonały kolejny zwrot i obrały kurs na północną część Wielkiej Brytanii.
Zobacz też – Wały napędowe – czym są oraz jak wygląda ich naprawa?
O godzinie 9.25 z nasłuchu radiowego polskie załogi dowiedziały się o niemieckim ataku na polskie granice. Nieco ponad trzy godziny później (godz. 12.58) na wschód od wyspy May nastąpiło spotkanie z brytyjskimi niszczycielami HMSS „Wanderer” i „Wallace” i następnie przejście powiększonego zespołu do bazy w Leith.
Operacja „Peking” dobiegła końca i jako jedyny polski plan obronny osiągnęła zakładane cele.
Ewakuację okrętów przyjęto z mieszanymi uczuciami, z drugiej strony zaniechanie tego planu oznaczałoby niechybne zniszczenie polskich jednostek. Pozostawione na Bałtyku OORP „Gryf” i „Wicher” nie wykonały planu postawienia zagrody minowej i zostały zniszczone już trzeciego dnia wojny.
Polskie okręty u boku Royal Navy
Pobyt polskich okrętów w brytyjskiej bazie traktowano początkowo jako kurtuazyjną wizytę, dopiero po przystąpieniu do wojny przez Wielką Brytanię rozpoczęło się wdrażanie polskich jednostek w bojowe standardy brytyjskiej Royal Navy.
Ewakuowane okręty wzięły udział w wielu morskich kampaniach II wojny światowej, niestety w walkach w obronie Norwegii zatonął ORP „Grom”, na którym życie straciło 59 świetnie wyszkolonych marynarzy i oficerów.
ORP „Błyskawica” jako jednostka o znakomitych walorach bojowych brała udział w walkach aż do końca II wojny światowej, a wielkim wyróżnieniem stało się jej zaproszenie do udziału w operacji „Deadlight” – niszczenia przejętych niemieckich okrętów podwodnych.
Zobacz też – Wypożyczalnia samochodów Gdańsk – dlaczego warto zdecydować się na wynajem długoterminowy?
ORP „Burza” również odnotowała wiele akcji i sukcesów, ale ze względu na zużycie urządzeń i mechanizmów została w 1944 roku skierowana na długi remont, po zakończeniu którego nie wróciła już do czynnej służby.
Po wojnie dwa okręty (w odstępie kilku lat) wróciły do Polski, ORP „Błyskawica” do dzisiaj znakomicie wywiązuje się z roli okrętu muzealnego, w tej funkcji zastąpiła „Burzę”…