Wydarzenia

ORP „Orzeł” zatopił „Rio de Janeiro”

InfoGdansk
10 lutego, 2021
Zdjęcie: Niemiecki frachtowiec "Rio de Janeiro".

Akcja polskiego okrętu podwodnego rozegrała się 8 kwietnia 1940 roku i stała się preludium do jednej z najbardziej zaskakujących i dramatycznych kampanii II wojny światowej.

8 kwietnia 1940 roku – ORP „Orzeł” zatopił „Rio de Janeiro”

W jej rezultacie hitlerowska III Rzesza zajęła nieosiągalną z pozoru Norwegię, a zachodnioeuropejscy alianci po raz kolejny dowiedli niezdecydowania i niezrozumienia ówczesnych prawideł prowadzenia wojny.

ORP „Orzeł” – najnowocześniejszy polski okręt podwodny

Polski okręt podwodny powstał w holenderskiej stoczni De Schelde w miejscowości Vlissingen, podniesienie bandery i wprowadzenie jednostki do służby nastąpiło 2 lutego 1939 roku.

Wyposażony w nowatorskie rozwiązania techniczne i uzbrojony w 12 wyrzutni torpedowych był z pewnością jednym z najnowocześniejszych okrętów w swojej klasie, przedmiotem wielu dyskusji jest jednak sens zamówienia tej jednostki w kontekście ograniczeń akwenu Morza Bałtyckiego

Początek wojny obronnej nie był udany, po samowolnej zmianie sektora bojowego pogłębiła się choroba dowódcy kmdr. ppor. Henryka Kłoczkowskiego, stąd zawinięcie „Orła” do neutralnego portu w estońskim Tallinie. Temat jest doskonale znany, dowódca zszedł z pokładu i słuch o nim zaginął, następnie władze estońskie podjęły niezgodną z prawem decyzję o internowaniu jednostki.

Polska załoga nie poddała się, pomimo utraty map i większości uzbrojenia brawurowo wyprowadziła okręt z nieprzyjaznego portu. Determinacji nie brakowało, bo przejście przez dobrze strzeżone Cieśniny Duńskie i przedarcie się „Orła” do Wielkiej Brytanii było kolejnym wyczynem wielkiej śmiałości i odwagi.

W tych brawurowych działaniach odznaczyli się kpt. Jan Grudziński, por. mar. Andrzej Piasecki, oficer nawigacyjny ppor. mar. Marian Mokrski, którzy w podejmowanych decyzjach byli wspierani przez całą załogę.

ORP „Orzeł” wszedł w skład Drugiej Flotylli Okrętów Podwodnych Royal Navy i od stycznia 1940 roku wypływał w samodzielne misje patrolowe.

3 kwietnia 1940 roku ORP „Orzeł” wyszedł z bazy w Rosyth w czwarty rejs patrolowy i przez kolejne trzy dni zmierzał w stronę wyznaczonego sektora. Zgodnie z wytycznymi okręt miał patrolować akwen Skagerraku w okolicy Lillesand i Kristiansand, ze względu na defekt silnika i konieczność jego naprawy – okręt dotarł do wyznaczonego sektora z jednodniowym opóźnieniem.

Zatopienie „Rio de Janeiro” – zlekceważone preludium kampanii norweskiej

W związku ze wzrostem napięcia wojennego i podejrzeniem niemieckich przygotowań do eskalacji konfliktu – załoga „Orła” otrzymała rozkaz kontroli statków wzbudzających wątpliwości i zastrzeżenia.

8 kwietnia około godziny 9.45 ORP „Orzeł” płynął w położeniu nawodnym w pobliżu wejścia do norweskiego Oslofjord i właśnie wtedy czujna wachta zauważyła dym z komina niezidentyfikowanej jednostki. Zarządzono alarm i polski okręt skrył się pod powierzchnią morza.

O godzinie 11.00 przeprowadzono obserwację peryskopową, wskutek której odczytano nazwę statku „Rio de Janeiro” oraz niedbale zamalowany napis „Hamburg” jako określenie portu macierzystego. Statek wroga!

Polscy marynarze nie mogli tego oczywiście wiedzieć, obecność niemieckiego frachtowca nie była w tym miejscu i w tym czasie przypadkowa.

Frachtowiec „Rio de Janeiro” powstał w 1914 roku w stoczni Schiffbau & Maschinenfabrik Bremer Vulkan w Vegesack. Zimą 1940 roku został zarekwirowany przez Kriegsmarine i następnie przygotowany do udziału w operacji „Weserübung” zakładającej zbrojny atak na Danię i Norwegię.

Kpt. Jan Grudziński – wybitny oficer Polskiej Marynarki Wojennej, jeden z inicjatorów ucieczki internowanego „Orła” z portu w Tallinie. Po przedarciu się okrętu podwodnego do Wielkiej Brytanii został wyznaczony na dowódcę tej jednostki. Pod jego komendą ORP „Orzeł” prowadził akcje patrolowe, czwarty patrol zakończył się zatopieniem niemieckiego frachtowca „Rio de Janeiro”. Kpt. Jan Grudziński zaginął z okrętem i całą załogą na wodach Morza Północnego. Przyczyny utraty okrętu nie zostały do dzisiaj wyjaśnione, nie powiodły się też liczne próby odnalezienia wraku. Jan Grudziński został pośmiertnie awansowany do stopnia komandora i odznaczony Złotym Krzyżem Orderu Wojennego Virtuti Militari.

Na początku kwietnia 1940 roku na frachtowcu zaokrętowano ponad trzystu żołnierzy 169. Dywizji Piechoty oraz 13 i 33 Pułku Artylerii Przeciwlotniczej, ponad 70 koni i niezbędne wyposażenie. 6 kwietnia 1940 roku „Rio de Janeiro” wypłynął ze Szczecina i po przejściu Cieśnin Duńskich obrał kurs w stronę norweskiego wybrzeża.

Tajne rozkazy dotyczyły wpłynięcia do portu w Bergen i wysadzenia desantu wraz z niezbędnym wyposażeniem. Przez dwa dni rejs przebiegał bez większych zakłóceń.

ORP „Orzeł” wynurzył się w odległości około 1200 metrów od niemieckiego statku, następnie polscy marynarze z użyciem międzynarodowego kodu flagowego nadali rozkaz zastopowania maszyn oraz przybycia na pokład „Orła” kapitana z niezbędnymi dokumentami. Niemcy potwierdzili, ale zwlekali z opuszczeniem szalupy, dopiero seria z okrętowego kaemu poskutkowała opuszczeniem łodzi na wodę. Wiosłowanie było jednak wyjątkowo powolne, a polscy radiowcy przechwycili zaszyfrowaną depeszę z przypuszczalnym wezwaniem pomocy.

Z polskiego okrętu podwodnego nadano więc kolejne komunikaty z nakazem opuszczenia pokładu frachtowca oraz zapowiedzią ataku torpedowego. Sytuacja stała się dynamiczna i szybko się komplikowała, od strony brzegu nadpływały dwie jednostki norweskie (statek przybrzeżny Lindebø oraz kuter rybacki „Jenny”), akcja rozgrywała się tuż przy granicy wód terytorialnych, a napięcia w relacjach brytyjsko-norweskich też wtedy nie brakowało…

O godzinie 11.45 ORP „Orzeł” wystrzelił torpedę z wyrzutni nr 2, półtorej minuty później śmiercionośne cygaro trafiło w śródokręcie niemieckiego frachtowca. Statek przechylił się na prawą burtę, a na jego pokładach zaroiło się od nietypowo umundurowanych postaci. Nie brakuje też wątpliwości, bo według niektórych wspomnień zostały oddane dwa strzały torpedowe i dopiero druga torpeda sięgnęła celu, inni marynarze wspominają o tylko jednej skutecznej próbie.

O godzinie 11.50 zameldowano o zbliżającym się samolocie norweskim, polski okręt podwodny zanurzył się i kilka minut później (godz. 11.55) oddał strzał torpedowy od strony drugiej burty. Ugodzony „Rio de Janeiro” przełamał się i w ciągu kilku minut jego dwie części skryły się pod powierzchnią morza…

Do akcji ratunkowej przystąpiły wspomniane wyżej jednostki norweskie, wsparte wkrótce potem przez niszczyciel „Odin” podjęły z wody 179 rozbitków. Skuteczną akcję polskiego „Orła” życiem przypłaciło około 150 niemieckich żołnierzy i marynarzy.

Uratowanych rozbitków przetransportowano do Kristiansand i Lillesand. Czujnością wykazał się oficer norweskiej policji Nils Onsrud, który złożył raporty o podejrzanie umundurowanych i w niektórych przypadkach uzbrojonych rozbitkach, ale zgłoszone wątpliwości zostały na wyższych szczeblach zignorowane.

Alarmujący raport wysłano też z polskiego okrętu podwodnego, ale informacje o ataku i niepokojącej obecności niemieckiego wojska nie zostały potraktowane z należytą uwagą i przepadły w natłoku innych doniesień.

Ostrzeżenia zostały więc zlekceważone, a niespełna dobę później rozpoczął się zaskakujący atak niemiecki na neutralną Norwegię.

W następnych dniach ORP „Orzeł” kontynuował akcję patrolową, w trakcie której podjął nieudane ataki na niemiecki patrolowiec oraz transportowiec „Itauri”.

18 kwietnia 1940 roku polski okręt podwodny zawinął do bazy w Rosyth i tym samym zakończył niebezpieczną akcję patrolową. Pięć tygodni później wypłynął w ostatni patrol bojowy. W dniu 11 czerwca Kierownictwo Marynarki Wojennej ogłosiło zaginięcie polskiej jednostki…

Akcję polskich marynarzy upamiętnia pomnik z norweskiego Lillesand oraz działalność i wystawy tamtejszego muzeum.