Wydarzenia

Odsłonięcie Pomnika Poległych Stoczniowców 1970

InfoGdansk
13 grudnia, 2019
Zdjęcie: Odsłonięcie Pomnika Poległych Stoczniowców 1970 w Gdańsku. Autor: Andrzej Tanewski. Źródło: Europejskie Centrum Solidarności.

Postulat upamiętnienia ofiar wydarzeń grudniowych wracał przez całą dekadę lat siedemdziesiątych, ale jego realizacja była blokowana przez ówczesne władze lokalne i państwowe.

Warto przypomnieć – protesty społeczne z grudnia 1970 roku objęły najważniejsze miasta Wybrzeża i zostały krwawo spacyfikowane z użyciem wielkich sił milicyjno-wojskowych. Według oficjalnych danych 45 osób straciło w protestach życie, jednak śmiertelnych ofiar było prawdopodobnie znacznie więcej. Dopiero podpisanie porozumień sierpniowych (31 VIII 1980) otworzyło formalną drogę do budowy upamiętnienia, ale jak pokazały kolejne tygodnie – reżimowe władze nie ustawały w próbach powstrzymania tej społecznej inicjatywy.

1 września 1980 roku, zatem dzień po zakończeniu stoczniowego strajku, powstał Społeczny Komitet Budowy Pomnika, którego najważniejszym celem była realizacja pomnikowego upamiętnienia. Na jego czele stanął Andrzej Gwiazda, ale ze wględu na nawał innych obowiązków bardzo przytomnie zrezygnował z trudnej i odpowiedzialnej funkcji. Nowym przewodniczącym wybrano Henryka Lenarciaka, który postulat godnego upamiętnienia stoczniowców wielokrotnie wysuwał przez całą wcześniejszą dekadę.

2 września 1980 roku wojewódzki konserwator zabytków Mirosław Zeidler zaproponował rozpisanie konkursu na projekt i lokalizację pomnika. Spotkanie ze stoczniowcami odbyło się „za plecami” i bez wiedzy Społecznego Komitetu Budowy Pomnika, przedstawione propozycje zostały więc słusznie potraktowane jako próba zahamowania, czy wręcz wstrzymania rozpoczynających się prac.

Na tym nie koniec. Wojewódzki konserwator zabytków powołał tzw. Radę Artystyczną, której działania miały zmarginalizować funkcjonowanie SKBP. Natomiast architekt miejski Marian Wszelaki zaproponował budowę pomnika „za rok”, a jako lokalizację wskazał… okolice stacji benzynowej przy ulicy Jana z Kolna. Do merytorycznego ataku ruszył też inżynier Parteka z Gdańskiego Biura Planowania Przestrzennego, który oburzył się zaproponowaną wysokością monumentu.

Budowa Pomnika Poległych Stoczniowców

16 września w budynku Sali BHP odbyło się spotkanie SKBP z Radą Artystyczną, w obecności Lecha Wałęsy i kilkuset stoczniowców temat budowy pomnika został skonkretyzowany, a jako planowaną lokalizację wskazano plac przy bramie nr 2. Komitet przedstawił też przygotowany wcześniej zarys pomnikowego projektu – cztery wysokie krzyże z płonącym tak zwanym wiecznym ogniem pośrodku.

Następnego dnia architekt miejski Marian Wszelaki potwierdził wskazaną lokalizację pomnika, chociaż nie obyło się bez urzędowego marudzenia i pośpiesznie tworzonych ideologii. Z przedstawionych czterech projektów wybrano koncepcję opracowaną przez zespół z Bogdanem Pietruszką, Robertem Peplińskim, Elżbietą Szczodrowską-Peplińską i Wiesławem Szyślakiem w składzie. 10 października 1980 roku przedstawiony projekt został zaakceptowany przez wiceministra Kultury i Sztuki Wiktora Zina, kolejna formalna przeszkoda została pokonana…

Organizacyjne i techniczne wątki budowy pomnika to temat na fascynujące opowiadanie, ukazujące też determinację społeczeństwa w staraniach o pokazanie prawdy przyszłym pokoleniom.

Budowa pomnika odbyła się bez wsparcia ze strony struktur państwowych, chyba mało kto po oficjalno-partyjnej stronie wierzył w terminowe zakończenie prac i uroczystość odsłonięcia. Plan był rzeczywiście śmiały i karkołomny – odsłonięcie monumentu 16 grudnia 1980 roku, zatem w 10. rocznicę kulminacji protestów grudniowych.

Pierwszy pal pod budowany pomnik wbito 17 września, zatem do terminowego zakończenia głównych prac zostały zaledwie 4 miesiące. Planowano budowę pomnika skomponowanego z czterech krzyży, ale po rozmowie z księdzem prymasem Stefanem Wyszyńskim uznano, że trzy krzyże będą lepiej pasować do chrześcijańskiej symboliki, nie bez znaczenia była też lepsza stabilność takiej kompozycji.

Budowa pomnika wyzwoliła eksplozję społecznej ofiarności, tłumionej i tłamszonej przez kilka wcześniejszych dziesięcioleci. Z kraju i zagranicy na konto SKBP wpływały finansowe datki, a udział w realizacji zadeklarowały zakłady z branż kluczowych w budowie upamiętnienia.
Na wysokości zadania stanął też zespół SKBP, dwa razy w tygodniu odbywały się spotkania, w trakcie których koordynowano działania poszczególnych ekip i zespołów. Rzecz w ówczesnych socjalistycznych realiach rzadko spotykana.

Transport pomnikowych krzyży. Autor: Zenon Mirota. Źródło: Europejskie Centrum Solidarności.

W ramach prac przygotowawczych w dniach 17-18 września wbito szesnaście betonowych pali do głębokości 16 metrów, prace wykonała ekipa „Energopolu-4”.
Porządkowanie terenu, rozbiórka fragmentu stoczniowego płotu i wycinka kilku drzew wywołały sprzeciw gdańskich urzędników, ale po kilku dniach przeprowadzane prace zostały zaakceptowane. Komitet budowy (SKBP) wiele uwagi poświęcił formalnej stronie przedsięwzięcia, nie zamierzano dostarczać byle pretekstu do wstrzymania budowy. W konstrukcję pomnika zaangażowało się około dwudziestu zakładów i instytucji z obszaru Gdańska. Ponadto polskie huty „Batory”, „Będzin”, „Hutmen”, „Stalowa Wola” i „Baildon”, które dostarczyły niezbędnych do budowy materiałów – przede wszystkim stali, elektrod i brązu.

Na stoczniowych wydziałach K-1, K-2, K-3 i K-5 trwała obróbka blach i ich spawanie w kształt krzyży, prace odbywały się w bardzo trudnych warunkach i były prowadzone w ramach czynu społecznego. Na wydziale wyposażeniowym W-3 wykonano kotwice, a na wydziałach motorowych S-1 i S-3 odlano pomnikowe płaskorzeźby. Do tych ostatnich prac zużyto aż 14 ton brązu!
Na wydziale R-1 powstała pamiątkowa tablica zamontowana później przy stoczniowym płocie.

Prace fundamentowo-zbrojeniowe przy budowanym pomniku były zasługą firmy „Budimor”, a skomplikowany nadzór geodezyjny przeprowadzili pracownicy gdańskiego „Geoprojektu”.
Potrzebnego cementu dostarczyło Gdańskie Przedsiębiorstwo Budownictwa Przemysłowego oraz Dyrekcja Inwestycji Stoczni Gdańskiej.

29 listopada prace przy konstrukcji krzyży dobiegły końca. Następnie krzyże z wykorzystaniem wielkiej platformy i dźwigu pływającego „Jurand” zostały przewiezione przez kanał stoczniowy, potem ogromnym transporterem przez tereny zakładu za bramę nr 2.

Do akcji wkroczyła ekipa „Mostostalu-10”, dzięki której jeszcze wieczorem 30 listopada z użyciem dwóch dźwigów ustawiono pierwszy krzyż. Przez kolejne dni wiał huraganowy wiatr, ale do dnia 2 grudnia na właściwym miejscu stanęły dwa kolejne krzyże.

Prace dźwigowe odbyły się w skrajnie trudnych i niebezpiecznych warunkach, również w ramach czynu społecznego.

Kamień węgielny

W dniu 6 grudnia 1980 roku odbyła się uroczystość wmurowania kamienia węgielnego pod budowany Pomnik Poległych Stoczniowców.

W uroczystości wzięły udział rodziny poległych, duchowieństwo z biskupami Lechem Kaczmarkiem, Kazimierzem Kluzem i ks. Henrykiem Jankowskim, przedstawiciele zakładów i instytucji zaangażowanych w budowę pomnika i… delegacja władz lokalnych.

Odczytany akt erekcyjny został wraz z kamieniem węgielnym wmurowany w pomnikowe fundamenty. Kamień węgielny został skomponowany z ziemi z rzymskich katakumb, ziemi z lasów katyńskich oraz z miejsc, w których w grudniu 1970 roku zginęli stoczniowcy. Wspomniane miejsca śmierci robotników zostały oznaczone – niewielkie płytki z opisem zobaczyć można przy bramie nr 2 oraz w bliskim sąsiedztwie pomnika.

Taką kompozycją kamienia węgielnego nawiązano do martyrologii pierwszych chrześcijan i cierpienia ofiar reżimu stalinowskiego.

Rozpoczęto też przygotowania do głównej uroczystości odsłonięcia pomnika. Wybitny artysta Krzysztof Penderecki zapowiedział skomponowanie utworu specjalnie na okazję ceremonii, rozważano też treść okolicznościowych napisów z pomnikowego muru. Z prośbą o napisanie utworu zwrócono się do noblisty Czesława Miłosza, poeta został też zaproszony na uroczystość odsłonięcia.

Noblista zaproponował wykorzystanie wersetu 11 z Psalmu 29 w jego tłumaczeniu oraz fragment wiersza „Który skrzywdziłeś człowieka prostego”. Zgody na wykorzystanie tych napisów Czesław Miłosz udzielił w rozmowie telefonicznej z dnia 6 grudnia, akceptację planowanych treści wyraził też wojewoda Jerzy Kołodziejski.

Odsłonięcie Pomnika Poległych Stoczniowców

Pomimo wielu trudności formalno-organizacyjnych i przed wszystkim skrajnie krótkiego czasu realizacji, w dziesiątą rocznicę masakry grudniowej monument był gotowy do uroczystego odsłonięcia.

Uroczystości rozpoczęły się w niedzielę 14 grudnia, gdy w kościołach całej Polski odbyły się msze święte w intencji ofiar grudniowej pacyfikacji. Wieczorem tego samego dnia w kościele św. Brygidy przedstawiono „Requiem” Mozarta w wykonaniu m.in. artystów z Państwowej Opery i Filharmonii Bałtyckiej. W dniu następnym uroczyste przedstawienie powtórzono, a 17 grudnia „Requiem” wykonano również w gdyńskim kościele pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa.

Główne uroczystości odbyły się 16 grudnia na pomnikowym placu, na którym w tym dniu pojawiło się kilkadziesiąt tysięcy osób.

Od godziny 9.00 do 14.00 trwało składanie wieńców przez delegacje polskich zakładów, szkół, regionów i instytucji. Służbę porządkową oraz warty honorowe zapewnili gdańscy harcerze. Do rangi symbolu urosła warta honorowa Wojska Polskiego, którego oddziały zostały dekadę wcześniej uwikłane w rozgrywkę polityczną i bezwzględną pacyfikację.

Punktualnie o godz. 17.00 rozkołysały się kościelne dzwony, przejmująco zawyły zakładowe syreny. Rozpoczęła się główna uroczystość…

W ceremonii udział wzięły rodziny poległych i cały szereg wybitnych i prominentnych gości: przewodniczący Rady Państwa PRL Henryk Jabłoński, sekretarz Episkopatu ks. biskup Bronisław Dąbrowski, ks. arcybiskup metropolita krakowski kardynał Franciszek Macharski, przywódca „Solidarności” Lech Wałęsa, dziennikarze krajowi i zagraniczni oraz wiele tysięcy mieszkańców Trójmiasta.

Po wspólnym odśpiewaniu „Roty” i „Boże coś Polskę” wykonano specjalnie na tę okazję skomponowaną „Lacrimosę” Krzystofa Pendereckiego. Po wygaszeniu świateł na podwyższenie wszedł Daniel Olbrychski i odczytał Apel Poległych, następnie Psalm 11 w przekładzie Czesława Miłosza.

Chwilę później aktor Teatru Wybrzeże Jerzy Kiszkis uroczyście wywołał rodziny ofiar. Symbolicznym odsłonięciem pomnika stało się przecięcie biało-czerwonej szarfy przez Tadeusza Nastałego.

Następnie zgromadzeni wysłuchali przemówień Lecha Wałęsy i pierwszego sekretarza KW PZPR w Gdańsku Tadeusza Fiszbacha, w których zgodnie podkreślono doniosłość uroczystości, konieczność pojednania oraz ciężkiej i odpowiedzialnej pracy.

Po odśpiewaniu „Bogurodzicy” mszę świętą odprawił ks. kardynał Franciszek Macharski, potem odczytano telegramy papieża Jana Pawła II i ks. prymasa Stefana Wyszyńskiego.

Oficjalna uroczystość zakończyła się, przez kolejnych kilka godzin kwiaty pod pomnikiem składali mieszkańcy Gdańska i dalszych okolic.

Osłonięcie pomnika było szeroko komentowane nawet w reżimowej prasie, co pokazało rangę i znaczenie tego wydarzenia.

W latach późniejszych do tematu pomnika wielokrotnie wracano – między innymi w prasowych artykułach, wspomnieniach, czy wydawnictwach książkowych. Jednym z najciekawszych opracowań, w znacznej mierze wykorzystanym przy pisaniu tego artykułu, jest książka „Pamięć o ofiarach Grudnia 1970” autorstwa Michała Soski, wydana nakładem wrocławskiego Wydawnictwa „Nortom”.

Monument stał się wyrazistym symbolem polskich dążeń, aspiracji i oczekiwań. Dla władz PRL palącym przypomnieniem zakłamania wpisanego w ten coraz bardziej zmurszały system. Polska stała się jedynym krajem bloku sowieckiego z tak wyrazistym upamiętnieniem ofiar socjalistycznej ideologii. O usunięciu monumentu nie było mowy, trzy strzeliste krzyże przypominały o ofiarach i przywracały nadzieję w nadejście lepszych czasów…

Opisana wyżej uroczystość była początkiem nowej historii przystoczniowego placu. Do wykonania został szeroki zakres prac porządkowych, wielkim wyzwaniem stała się likwidacja pętli tramwajowej i przebudowa pobliskiego układu komunikacyjnego. Działania były spowalniane przez piętrzone przeszkody biurokratyczne i ewidentną niechęć ze strony lokalnych władz. Na szczęście znaczenia tego symbolu i jego oddziaływania nie można było już przekreślić…