Wielki betonowy obiekt od dziesięcioleci stanowi znak rozpoznawczy południowego krańca Zatoki Puckiej, a jego historia jest bardzo ciekawa i warta dłuższej uwagi. Poharatany upływem czasu budynek torpedowni jest też świadectwem wojennej przeszłości tej okolicy.
Torpedowaffenplatz Hexengrund – torpedownia w Babich Dołach
Po wybuchu II wojny światowej wywiązały się zaciekłe walki w obronie polskiej Gdyni, a postępy Wehrmachtu z pewnością nie były tak szybkie, jak oczekiwano w sztabowych kręgach niemieckiej 4 Grupy Armii „Północ”. Ostatecznie wojska polskie opuściły Gdynię 14 września, a pięć dni później ustały zaciekłe walki na obszarze Kępy Oksywskiej.
Niemcy natychmiast docenili znaczenie portu gdyńskiego, doskonale wyposażonego i skomunikowanego, położonego poza zasięgiem alianckich sił lotniczych. Do tego spokojne wody Zatoki Puckiej – zatem idealne miejsce dla morskich ćwiczeń i testowania nowych rodzajów broni.
W 1940 roku dobiegła końca budowa Torpedo Versuchsanstalt Oxhöft, czyli Torpedowego Zakładu Doświadczalnego w gdyńskim Oksywiu. Obiekt należał do niemieckiej marynarki wojennej Kriegsmarine i testowano w nim nowe rodzaje uzbrojenia torpedowego. Kompleks przetrwał do czasów obecnych, określany potocznie jako „Formoza” jest nadal wykorzystywany przez specjalistyczne jednostki Polskiej Marynarki Wojennej.
Wkrótce potem rozpoczęła się budowa podobnego kompleksu, położony na wysokości Hexengrund (Babich Dołów) zaplanowany został jako należący do Luftwaffe testowy ośrodek niemieckich torped lotniczych. Niemieckiej Luftwaffe brakowało torped rodzimej produkcji i samoloty wyposażano w torpedy włoskie, a nawet japońskie!
Dwa lata później, latem 1942 roku, Torpedowaffenplatz Hexengrund był gotowy. Powstał wielki budynek z wieżą obserwacyjną, otoczony spokojnymi wodami Zatoki Puckiej. W obiekcie działała hala montażowa torped i funkcjonowały urządzenia do strzelań ćwiczebnych. Do budynku prowadził pomost, którym transportowano komponenty montowanych torped.
Rozmach tej militarnej inwestycji rzeczywiście zaskakiwał, na przykład przez akwen zatoki wytyczono długi na 12 kilometrów tor testowy, w którym torpedy były filmowane i fotografowane.
Na wodach Zatoki Puckiej wyrosły też trzy punkty kontrolno-pomiarowe, do dzisiaj zachowały się dwa i są na przykład dobrze widoczne z krańca molo w Juracie.
W kompleksie torpedowni powstało kilkanaście budynków, w których działały warsztaty, magazyny głowic i torped, hamownia silników, czy też elektrownia.
Testowanie torped lotniczych wymagało też zaplecza w postaci lotniska i takie również powstało. Z dwóch długich pasów startowych wzbijały się w powietrze maszyny typu Ju-52, He-111, Me-108, FW-189 i innych.
Każdego dnia w opisywanym kompleksie testowano około 200 torped przeważnie wersji F5B, które po pozytywnej weryfikacji były składowane w magazynach i czekały na bojowe wykorzystanie.
Blisko siebie działały więc dwa formalnie niezależne ośrodki torpedowe, dla ułatwienia połączone linią kolei wąskotorowej. Wspomniane ośrodki korzystały ze wspólnego poligonu na wodach Zatoki Puckiej, wielki kompleks montażowo-doświadczalny był zabezpieczany przez fortyfikacje rozmieszczone w w wąskiej przestrzeni Półwyspu Helskiego – między innymi potężną baterię artyleryjską „Schleswig-Holstein”.
Kompleks w dobrym stanie przetrwał schyłek II wojny światowej, po czym został doszczętnie ogołocony przez wybitnie sprawne w tej tematyce jednostki Armii Czerwonej.
Torpedownia Kriegsmarine położona bliżej Oksywia została przejęta przez polskie wojsko i w dobrym stanie trwa do czasów obecnych. Porzucony obiekt Luftwaffe z Babich Dołów szybko zaczął przegrywać z siłami morskiej przyrody.
Jaka przyszłość torpedowni w Babich Dołach?
Samotny budynek natychmiast odczuł rozmach morskiego żywiołu i jego stan z roku na rok był coraz gorszy. Podczas srogiej zimy z końca lat 70-tych runęła ściana frontowa, zapewne nadwerężona naporem kry lodowej.
W okolicy budynku przez długi czas odbywały się ćwiczenia wojskowych płetwonurków, a z coraz bardziej zdekompletowanego pomostu chętnie korzystali plażowicze.
Na malowniczy obiekt zwrócili też uwagę filmowcy, torpedownia zagościła na przykład w serialu „Czterej pancerni i pies” w odcinku „Brzeg morza”.
Wielki budynek stał się również ostoją ptactwa morskiego, w tym trudno dostępnym obiekcie gniazdują mewy srebrzyste, odpoczywają pliszki siwe, strzyżyki i najbardziej w tym towarzystwie charakterystyczne kormorany czarne.
Pobliska plaża z intrygującą ruiną w tle jest chętnie wykorzystywana jako fotograficzny plener, na przykład w sesjach zdjęć ślubnych. Zatem obiekt nabrał nowego znaczenia i stał się swego rodzaju atrakcją turystyczną. Spacerowiczów intryguje wielki napis TKACZ doskonale widoczny od strony plaży. Według rozbieżnych wersji upamiętnia śmiertelną ofiarę nurkowania w tej okolicy lub też graficiarza o lokalnej sławie.
Pomysłów odnośnie zagospodarowania obiektu nie brakowało, proponowano więc wykorzystanie starej torpedowni jako siedziby Muzeum Flory i Fauny, górniczego sanatorium, mariny z zapleczem czy też luksusowego hotelu. Takie tam inwestycyjne fantazje, podobnie jak studenckie wizualizacje z torpedownią w roli głównej.
Torpedownia będzie pewnie trwać, aż wreszcie definitywnie przegra walkę z przyrodą i na dobre pogrąży się w wodach puckiej zatoki…
Wizytę na plaży warto połączyć z przejściem przez Babie Doły, w przestrzeni tej ciekawej gdyńskiej dzielnicy na przykład pomnikowy samolot TS-8 Bies nawiązujący do związanej z tym miejscem wojskowej jednostki lotniczej.
Nieco dalej Oksywie z wiekowym kościołem pod wezwaniem św. Michała Archanioła i nawiązaniami do obrony Wybrzeża we wrześniu 1939 roku.