Muzea

Kotka Fela z „Daru Pomorza”

InfoGdansk
16 lutego, 2023
Zdjęcie: Kotka Fela z „Daru Pomorza”. Źródło: Narodowe Muzeum Morskie.

Kotka Fela jest prawdziwą ulubienicą odwiedzających Gdynię turystów, kocia piękność od 14 lat mieszka na pokładzie „Daru Pomorza”

Celebrytka z muzealnej fregaty stanowi poważną konkurencję dla słynnego Gacka ze Szczecina. Gacek zamieszkał w budce przy ulicy Kaszubskiej i szybko stał się prawdziwą gwiazdą Internetu. Kocia piękność z Gdyni mieszka jednak w zdecydowanie bardziej prestiżowej lokalizacji. Od 14 lat buja się w hamaku historycznego żaglowca „Dar Pomorza” – oddziału Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku.

Kotka Fela z muzealnego żaglowca

Fela po raz pierwszy na pokład statku-muzeum weszła 14 lat temu i szybko zaprzyjaźniła się z załogą. Czy ze zwiedzającymi również?

– Na ogół jest przyjazna. Da się pogłaskać, ale musi sama tego chcieć, wszystko zależy od kociego nastroju – opowiada Katarzyna Bryk, pracownica „Daru Pomorza”.

 

Do ulubionych zajęć kociej załogantki należy… odpoczynek. – Lubi przebywać w sklepiku i tu czasami zasypia, ale można ją również spotkać w kuchni. Tam zawsze może liczyć na smaczne kąski – uzupełnia opiekunka kota.

Okazuje się też, że trudno poskromić łowiecki instynkt Feli, która od czasu do czasu przynosi dumnie upolowaną na pokładzie zdobycz. Najchętniej jednak poluje na…własny ogon. Zabaw z nim nie ma końca.

Za sprawą Feli czas zwiedzania „Daru Pomorza” nieco się wydłuża. Na widok śpiącego kota w hamaku w ruch idą aparaty i smartfony.

– Fela ma swoje przyzwyczajenia. Jeśli chce być widoczna i głaskana – wybiera hamak po prawej stronie, jeśli chce mieć całkowity spokój i ciszę – kładzie się na hamak przy lewej burcie. Goście widzą tylko wówczas kota skulonego w kłębek – tłumaczy Jan Janosiński, marynarz wachtowy.

 

Czy dziś ktoś wyobraża sobie „Dar Pomorza” bez Feli?

– Absolutnie nie! Chcielibyśmy być z nią jak najdłużej, nawet jeśli czasami z nami pogrywa: idzie w miasto, wraca o 4. rano, potem prosi o jedzenie, a następnie kładzie się spać. Śmiejemy się wtedy, że traktuje statek jak hotel – dodaje Jan Janosiński.

 

Największą wdzięczność za całe dobro Fela okazuje wieczorami, kiedy kładzie się na nogach, słodko mruczy i daje załodze tak bardzo upragnioną namiastkę domowego spokoju.

17 lutego – Międzynarodowy Dzień Kota

Międzynarodowy Dzień Kota obchodzony 17 lutego zachęcił do rozważań na temat obecności kotów na pokładach statków.

Milusińscy pasażerowie goszczą tam od wieków. W morskie podróże zabierano ich już w czasach starożytnych. Z wielu powodów. Pierwszym i zapewne najważniejszym były gryzonie, czyli nieproszeni goście na pokładzie. Wypełnione zapasami kadłuby statków były dla nich środowiskiem wprost idealnym. Szczury nie tylko niszczyły ładunek, ale i zapasy prowiantu dla załogi. Co gorsza nie gardziły także linami okrętowymi, które przecież przez wieki wytwarzane były z włókien naturalnych i również szczurom nieźle smakowały.

Zobacz też – Mieszkanie dla singielek i singli

Ponadto gryzonie roznosiły pchły i zanieczyszczały pomieszczenia odchodami stanowiąc poważne źródło chorób i epidemii. Tragiczna w skutkach „czarna śmierć” zgasiła w XIV wieku życie ok. 100 mln osób, a do Europy dotarła na grzbietach szczurów z genueńskich statków.

Umilić marynarski żywot

Marynarze anglosascy upodobali sobie koty z pewną szczególną wadą wrodzoną – polidaktylią. Uważano bowiem, że kot posiadający więcej palców lepiej się wspina, stabilniej trzyma kołyszącego się pokładu i jest przede wszystkim bardziej skutecznym myśliwym.

Koty trzymano na statkach również z bardziej prozaicznych przyczyn – zwierzaki dobrze wpływały na morale załogi. Koty były więc statkowymi „maskotkami” i swoją obecnością umilały ciężki marynarski żywot. Kontakt ze zwierzętami dawał marynarzom namiastkę domowego ciepła, a wspólna opieka nad zwierzęciem wpływała pozytywnie na poczucie wspólnoty.

Kocie przesądy

Koty dały też początek wielu morskim przesądom. Jeśli kot podchodził do marynarza i nagle zmienił kierunek, miało to oznaczać pecha. Wypadnięcie okrętowego kota za burtę mogło ściągnąć na statek ciężki sztorm i katastrofę, a nawet jeśli żaglowiec ocalał, to i tak miała na nim ciążyć niebezpieczna klątwa. . Kotom przypisywano też umiejętność rozpoznania zmiany pogody.

Kocie strachy

Jednego rodzaju kota brytyjscy marynarze bardzo nie lubili. Mianem „kota” określano kańczug – dziewięcioramienny bicz służący na pokładach brytyjskiej Royal Navy do wymierzania kary chłosty… Ponieważ brytyjscy kapitanowie zasądzali chłostę chętnie, często i za byle przewinienie – tego rodzaju kot nie był mile widziany.