Artykuły

Obrona Poczty Polskiej w Gdańsku

InfoGdansk
30 sierpnia, 2018
Bojówkarze SS-Heimwehr Danzig kryją się za wozem pancernym Steyr ADGZ "Sudetenland". Źródło: Bundesarchiv Koblenz.
Zdjęcie: Bojówkarze SS-Heimwehr Danzig kryją się za wozem pancernym Steyr ADGZ "Sudetenland". Źródło: Bundesarchiv Koblenz.

Obszar Freie Stadt Danzig został ustanowiony traktatem wersalskim i późniejszą umową polsko-gdańską, zwaną potocznie konwencją paryską. Eksperymentalny twór zamieszkiwała głównie ludność niemiecka, ale i stronie polskiej przyznano szeroki zakres kompetencji i uprawnień. Polscy funkcjonariusze obsługiwali kontrolę celną, zarządzali koleją, działały również trzy polskie urzędy pocztowe. Ludność niemiecka nie umiała zerwać z poczuciem dziejowej krzywdy, na proniemieckich sentymentach i antypolskich urazach rósł polityczny kapitał kolejnych ugrupowań partyjnych. Antypolska retoryka zaostrzyła się po zwycięskich dla NSDAP wyborach z 1933 roku.

Wojenne przygotowania w Wolnym Mieście Gdańsku

Od wiosny 1939 roku nasilił się napływ niemieckich “turystów”, z przybyłych do Gdańska rekrutów i oficerów formowano kolejne drużyny i jednostki bojowe. Coraz szerszym strumieniem płynął wojskowy sprzęt z niezbędnym zaopatrzeniem, niemieckie frachtowce pod pretekstem awarii cumowały przy nabrzeżach Schichau Werft i tam pod osłoną nocy prowadzono nielegalny rozładunek. W histeryczne tony uderzały organy lokalnej propagandy, mnożyły się wrogie incydenty wobec polskich funkcjonariuszy. Na zmianę wersalskiego porządku z rosnącym zniecierpliwieniem czekali lokalni prominenci z Albertem Forsterem i Arthurem Greiserem na czele, wspierani przez zwolenników brunatnego reżimu, czy  nawet najzwyklejszych (nie wszystkich!) niemieckojęzycznych mieszkańców Gdańska.

Strona polska zdawała sobie sprawę z gęstniejącego zagrożenia, stąd też opracowanie planów obrony poszczególnych placówek i urzędów… W kwietniu 1939 roku w urzędzie pocztowym Gdańsk-1 przy Heveliusplatz zakwaterował się Konrad Guderski, który jako wysłannik Ekspozytury nr 2 Oddziału II Sztabu Głównego Wojska Polskiego otrzymał zadanie przygotowania placówki do obrony. Z jego inicjatywy systematycznie przemycano broń na teren pocztowego urzędu, przycięto też drzewa przesłaniające pole ewentualnego ostrzału. Nadal obowiązywały plany interwencji Armii “Pomorze”, której oddziały miały wkroczyć do Gdańska w ciągu sześciu godzin od rozpoczęcia walk w mieście.

W sierpniu 1939 roku wybuch wojny wydawał się być nieunikniony, wobec skrajnie niekorzystnego położenia Rzeczypospolitej i możliwości agresji z wielu kluczowych kierunków z planów nierealnej interwencji w Gdańsku zrezygnowano. W związku z tym odwołano rozkazy obrony polskich placówek na terenie Freie Stadt Danzig. Wspomniany rozkaz z niewyjaśnionych przyczyn nie dotarł do Urzędu Gdańsk-1.

28 sierpnia podczas pracowniczej odprawy Konrad Guderski wyjawił powody swojej obecności i działalności.
W urzędzie kwestię hitlerowskiego ataku potraktowano bardzo poważnie, już wcześniej obsada placówki została wzmocniona pocztowcami oddelegowanymi z Gdyni i Bydgoszczy. Obeznania z bronią nie brakowało, wielu pocztowców służyło wcześniej w Wojsku Polskim, nie kwestionowano też decyzji o stanowczej obronie pocztowej placówki. Pocztowcy z dziennej zmiany 31 sierpnia otrzymali polecenie pozostania w budynku, potem doszli też pracownicy zmiany nocnej. Dlatego w nocy z 31 sierpnia na 1 września w obiekcie przebywało 58 osób. Na terenie placówki pozostał też dozorca, jego żona i ich 10-letnia wychowanica Erwina Barzychowska.

Strona gdańska do ataku na polską placówkę przeznaczyła oddziały z formacji: Schutzpolizei, SS Wachsturmbann „Eimann” oraz SS-Heimwehr Danzig. Akcją formalnie dowodził SS-Oberführer Johann Schäfer, który w czerwcu 1939 roku został przez gdański Senat ustanowiony pełnomocnikiem policji. Natomiast bezpośrednie dowodzenie atakiem objął SS-Untersturmführer Alfred Heinrich. Plan ataku zakładał wysadzenie płotu oddzielającego podwórze poczty od dziedzińca II Komisariatu Policji i natarcie trzech grup szturmowych przez wejścia prowadzące do wnętrza pocztowego budynku. Do szybkiej w przewidywaniach akcji wyznaczono ponad stu uzbrojonych po zęby bojówkarzy.

Heroiczna obrona Poczty Polskiej w Gdańsku

Noc upłynęła w atmosferze niespokojnego wyczekiwania, ok. godziny 4.00 pocztowcy stwierdzili utratę łączności telefonicznej z krajem, w sąsiedztwie budynku zauważono też wielu umundurowanych bojówkarzy. Trzy kwadranse później ciszę wstającego dnia rozdarł huk przerażającej eksplozji. Jednocześnie rozpoczął się ostrzał polskiej placówki.

Walka o pocztowy budynek trwa... Na pierwszym planie zniszczone ogrodzenie. Źródło: Muzeum Gdańska.

Walka o pocztowy budynek trwa… Na pierwszym planie zniszczone ogrodzenie. Źródło: Muzeum Gdańska.

Pocztowcy nie dali się zaskoczyć, dyrektor Jan Michoń biegł przez korytarze wykrzykując komendę “Na stanowiska!”, a Bronisław Szulc bez chwili wahania uderzył w dzwon alarmowy. Pocztowcy odpowiedzieli ogniem z trzech lekkich karabinów maszynowych, pistoletów i rzucanymi z okien granatami ręcznymi. Do paczkarni wdarł się oddział szturmowy, tam zażarty opór stawił Władysław Mielewczyk z Bronisławem Szulcem, na pomoc pośpieszył też Kazimierz Rogaczewski. Jednocześnie atakowano przez dziury w ścianach od strony Arbeitsamtu, tam wskutek eksplozji granatu śmiertelne rany odniósł Konrad Guderski. Zaskoczeni zażartością oporu bojówkarze wycofali się ze stratą dwóch poległych i siedmiu rannych.

Szturm zakończył się niepowodzeniem i niespodziewanymi stratami. Dowodzenie całością akcji objął wtedy Willy Bethke, komendant gdańskiej Schutzpolizei. Niezwłocznie wystosował żądanie dodatkowych sił i sprzętu, wkrótce potem w pobliżu poczty pojawiły się dwa działa piechoty, nadjechały też wozy pancerne gdańskiej policji. Armaty ustawiono od strony ulicy Am Spendhaus. Około godziny 10.00 sprowadzono też haubicę, którą zainstalowano od strony ulicy Rittergasse.

W pobliżu pojawili się lokalni prominenci: prezydent Arthur Greiser, potem w wozie opancerzonym gauleiter Albert Forster. Czuwali też dziennikarze, reporterzy radiowi i operatorzy niemieckiej kroniki UFA. W wyczuwalny sposób rosło polityczne i propagandowe znaczenie walk o pocztowy budynek. Rozpoczęto pośpieszną ewakuację mieszkańców pobliskiej zabudowy z poleceniem otwarcia okien i zostawienia zamkniętych, ale niezakluczonych drzwi wejściowych. Przez megafony wystosowano ultimatum z żądaniem poddania pocztowej placówki.

Obrońcy wezwanie zignorowali, dlatego rozpoczęto ostrzał artyleryjski z haubicy 105 mm oraz dwóch lżejszych dział należących do SS-Heimwehr. Armatnim wystrzałom wtórował wściekły jazgot ciężkich karabinów maszynowych, ostrzałem objęto frontową fasadę polskiego urzędu.

Po śmierci Guderskiego dowodzenie obroną przejął Alfons Flisykowski. Około południa ruszył drugi szturm, również z wykorzystaniem trzech grup uderzeniowych. I tym razem bojówkarzy odstraszył gęsty i stanowczy ogień obrońców. Strona gdańsko-niemiecka nie rezygnowała, podjęto decyzję o podkopaniu ściany frontowej i wysadzeniu silnego ładunku wybuchowego oraz o zburzeniu ściany piwnicznej od strony II Komisariatu Policji. Mniej więcej kwadrans po godzinie 17.00 w scenerii wybuchów i w huku eksplozji ruszył trzeci atak, tym razem agresorzy opanowali górne kondygnacje budynku, polscy obrońcy zbiegli do podziemi i stamtąd prowadzili niebezpieczny ostrzał z okien piwnicznych.

Około godziny 18.00 rozpoczął się najtragiczniejszy rozdział obrony. Ze sprowadzonej cysterny do piwnic wlano paliwo i następnie zapalono eksplozją ręcznego granatu. W niespodziewanym wybuchu i pożarze pięciu obrońców spłonęło żywcem: Brunon Marszałkowski, Stanisław Rekowski, Bronisław Szulc, dwóch kolejnych nigdy nie zidentyfikowano. Sześciu poparzonych zmarło później w szpitalu, 7 tygodni później walkę o życie przegrała też 10-letnia Erwina Barzychowska. W późniejszych relacjach strona niemiecka nie nagłaśniała faktu tego podpalenia, aczkolwiek wspominano o zaangażowaniu straży pożarnej…

Wyczerpani i przerażeni obrońcy podjęli decyzję o zaprzestaniu walk. Dr Jan Michoń wyszedł przed o gmach z białym ręcznikiem kąpielowym, wkrótce potem został zastrzelony. Kolejną próbę kapitulacji podjął naczelnik Józef Wąsik, również tego parlamentariusza dosięgła kula, według niektórych relacji – płomienie z miotacza ognia…

Pocztowcy z podniesionymi rękoma wychodzili z budynku, następnie zostali ustawieni przy pobliskim wysokim murze, czternastogodzinna obrona dobiegła końca… Z zamieszania skorzystało kilku obrońców, sześciu z nich zaryzykowało ucieczkę. Ranny Alfons Flisykowski został ujęty jeszcze tego samego dnia, w dniu następnym aresztowano Franciszka Mionskowskiego. Ucieczka powiodła się czterem obrońcom, którzy ukrywając się przeżyli II wojnę światową.

Po kapitulacji. Polscy pocztowcy prowadzeni do niewoli... Źródło: Muzeum Gdańska.

Po kapitulacji. Polscy pocztowcy prowadzeni do niewoli… Źródło: Muzeum Gdańska.

Dokładne odtworzenie przebiegu walk nie jest już możliwe, niemieckie dokumenty dotyczące tej tematyki prawdopodobnie przepadły podczas II wojny światowej. Z tej też przyczyny nie są znane straty atakujących, dla strony niemieckiej z pewnością były niespodziewanie wysokie. Po stronie polskiej 8 obrońców poległo w trakcie walk, 6 kolejnych zmarło w szpitalu.

Mord sądowy – egzekucja obrońców Poczty Polskiej

Rozpoczęła się kolejna odsłona dramatu pocztowców. Polskich jeńców osadzono w celach gmachu Komendy Policji przy Karenwall, rannych przewieziono do oddziału szpitala miejskiego, ściśle nadzorowanego przez gdańskich policjantów. W tym też czasie rozpoczęto przygotowania do procesu sądowego ujętych obrońców, który miał być przeprowadzony przez sąd polowy brygady generała Friedricha Eberhardta.

Wiodące role w procesie odegrali dwaj świetnie wykształceni prawnicy: sędzia Kurt Bode i prokurator Hans Hans Werner Giesecke. W dwóch rozprawach prowadzonych w gmachu przy Neugarten (8 i 30 września 1939) wydano wyroki śmierci. Pośpieszny proces był daleki od rzetelności i uczciwości, a wydane wyroki ewidentnie sprzeczne z prawem i zaistniałymi okolicznościami .

Przesłanek przeciwnych tej sądowej decyzji rzeczywiście nie brakowało. Do połowy listopada 1939 roku formalnie obowiązywał kodeks karny Wolnego Miasta Gdańska, w którym kara śmierci nie była przewidziana. Wyrok śmierci wydano na podstawie niemieckiego rozporządzenia o specjalnym wojennym prawie karnym. Jego przepisy dotyczyły stanu wojny i ataku regularnego wojska, tymczasem Rzeczpospolitą i jej placówki zaatakowano bez wypowiedzenia wojny, a w ataku na budynek pocztowy udział wzięły formacje paramilitarne. W myśl zawartych umów i porozumień placówka była terytorium polskim i jej obrona była jak najbardziej zasadna. Wreszcie sam proces oznaczał złamanie zasad konwencji haskiej, w myśl których prawo podbitego terytorium miało być utrzymane i przestrzegane. W tych okolicznościach wydanie wyroku śmierci było ewidentnym naruszeniem obowiązującego prawa i zostało później słusznie nazwane “mordem sądowym”.

Kurt Bode i Hans Werner Giesecke przeżyli wojnę i w późniejszej Republice Federalnej Niemiec zbudowali błyskotliwe kariery prawnicze, za wyrok wydany w Gdańsku nie ponieśli jakiejkolwiek odpowiedzialności.

Rankeim 5 października pocztowców przewieziono na teren strzelnicy policyjnej położonej w okolicy lotniska Danzig-Langfuhr. Przebieg egzekucji nadzorował Max Pauly, późniejszy komendant KL Stutthof. Obrońców pochowano w bezimiennej i następnie zamaskowanej mogile.

Ich szczątki były poszukiwane w powojennych latach, ale ze względu na prowadzone podczas wojny prace ziemne próby odnalezienie kończyły się fiaskiem. Dopiero w sierpniu 1991 roku podczas prac budowlanych u zbiegu ulic Burzyńskiego i Al. Jana Pawła II szczątki zostały odnalezione, dzięki przytomności operatora sprzętu i szybkiej reakcji gdańskich archeologów ten ważny wątek gdańskiej historii został domknięty i wyjaśniony. Ekshumowane szczątki zostały uroczyście pochowane na pobliskim Cmentarzu Ofiar Hitleryzmu.

Zarówno wcześniej jak i później pocztowcy zostali na wiele sposobów upamiętnieni – patronatem nad ulicami, szkołami, pomnikami, wreszcie literacko czy filmowo.

Obrona Poczty Polskiej w Gdańsku potwierdziła polski patriotyzm i przywiązanie do honoru i umiłowania Ojczyzny. Los obrońców stał się zapowiedzią zbrodniczej odmienności tego rozpoczynającego się konfliktu…