Legendy

Legenda o Pięknej Madonnie

InfoGdansk
24 marca, 2020
Zdjęcie: Legenda o Pięknej Madonnie. Rys. Dominika Romejko.

Dawno temu w nadmotławskim mieście zmarł znany i majętny mistrz garncarski, warsztat po tym uznanym rzemieślniku przypadł młodej i wielce urodziwej wdowie.

Prowadzenie zakładu łatwe nie było, zamówień nadal przybywało, a szkoda było klienteli odmawiać.

Dwaj czeladnicy

W warsztacie pracowało też dwóch czeladników. Ale jak to w życiu bywa – pracownik pracownikowi nierówny… Johann był młodym adeptem garncarskiej sztuki i już długo wcześniej ujął wdowę uczciwością, pracowitością i taką zdrową zaradnością. Ukradkowe zerkanie w jego uśmiechnięte oblicze też przyjemnością było niemałą…

Drugi czeladnik… szkoda gadać. Hermann o pracy nawet myśleć nie chciał, na różne sposoby migał się od obowiązków i zajęć, za to w karczmie nader chętnie przesiadywał i przepijał nie wiadomo jak zarobione groszaki.
I co gorsza, coraz częściej z błyskiem w oku zerkał na samotną i jakby znużoną wdowę…

Tragiczna sprzeczka

Pewnego dnia Hermann postanowił dokuczyć koledze z warsztatu.

– Ty, Johann, w pocie czoła pracujesz, a i tak jesteś nikim. Wdowa będzie moja, warsztat będzie mój, wtedy w rynsztoku wylądujesz, tam twoje miejsce, masz na to moje słowo!

– A daj mi święty spokój, Hermann – odkrzyknął Johann i dodał po chwili – weź się wreszcie do uczciwej pracy!

Hermann nie odpuścił i chwilę potem czeladnicy zwarli się we wściekłej szamotaninie, odepchnięty złośnik upadł i nadział się na porzucony przez niego samego nóż…

– Pomocy, pomocy – krzyknął przerażony Johann, chwilę później do warsztatu wpadli zdyszani strażnicy miejscy.

– Ratujcie Hermanna, pomocy! – było jednak za późno, Hermann po chwili wyzionął ducha.

– Odpowiesz za zabójstwo – wrzasnął wąsaty strażnik – do lochu z nim!

Nie pomogły tłumaczenia i wstawiennictwo wdowy. Miejski trybunał orzekł o winie czeladnika, wyrok mógł być tylko jeden – stryczek, szubienica na położonym za Gdańskiem Galgenbergu już niecierpliwie czekała. W ciemnym i wilgotnym lochu Johann bezradnie czekał ostatniego dnia życia.

– Zostaniesz powieszony jutrzejszym rankiem, ha, ha – ryknął przez kraty brodaty strażnik.

Johann padł na kolana i bezgłośnie wymawiał słowa modlitwy do Najświętszej Panny

Ciemny loch rozświetlił niespodziewanie blask niebieskiej jasności…

Ostatnie życzenie

– Jakie jest twoje ostatnie życzenie – surowym głosem zapytał przewodniczący miejskiego trybunału.

– Proszę o glinę, narzędzia z mojego warsztatu i trochę farby – słabym głosem wyszeptał Johann.

-Dostaniesz, dostaniesz – zarechotał ławnik, a strażnicy zawtórowali szyderczym śmiechem.

***

– Stać, stać! Natychmiast wstrzymać egzekucję, rozwiązać Johanna!  – krzyknął zdyszany posłaniec.

– Nie przerywać, wiązać pętlę, skazańca na szafot! – ryknął kat, który już kilkukrotnie wydał w wyobraźni zarobione na egzekucji trzy talary.

– Rozkaz burmistrza! – wychrypiał zdyszany goniec…

Rzeźba Pięknej Madonny

– Takie piękno, takie uduchowienie nie może być dziełem zabójcy – po raz kolejny powtórzył burmistrz patrząc na rzeźbę Matki Bożej. W głębi lochu stała figura Najświętszej Panny wyrzeźbiona przez Johanna z użyciem dostarczonych mu narzędzi. Rzeźba jakby rozświetlała mrok ciemnej piwnicy

Jej piękno, majestat i żywość oblicza wręcz olśniły burmistrza, jeden ze strażników padł na kolana, drugi bezgłośnie odmawiał słowa kolejnej modlitwy. Johann bez przerwy powtarzał o niezwykłym widzeniu, jednak mało kto go słuchał, nikt nie mógł oderwać oczu od dostojnej i jaśniejącej Matki Bożej.

– Człowiek o nieczystym sercu nie mógł stworzyć tak pięknego dzieła. Musimy wysłuchać Johanna jeszcze raz, wyrok był z pewnością zbyt szybki i pochopny – stanowczo rzekł gdański burmistrz.

I rzeczywiście, tym razem urzędnicy przyjęli wyjaśnienia Johanna z uczciwym zaangażowaniem i zainteresowaniem. Z pomocą przyszła też wdowa, której serce szybciej zabiło na widok żywego i bladego jak kreda czeladnika.

– Johannie, jesteś wolny – rzekł uroczystym głosem burmistrz. I uniżenie proszę o przekazanie tej pięknej rzeźby do naszego kościoła Mariackiego.

I tak też się stało, dzieło trafiło do rozbudowywanej świątyni, a niedługo potem Johann poślubił tak przychylną mu właścicielkę warsztatu.
Prowadzony przez nich zakład ledwie nadążał z obsługą napływających zewsząd zamówień.

Najcenniejsza rzeźba średniowieczna w Polsce

Późnogotycką rzeźbę Pięknej Madonny z Dzieciątkiem zobaczyć można w kaplicy św. Anny w gdańskim kościele Mariackim. Wykute w kamieniu dzieło rzeczywiście zachwyca kunsztem wykonania i uczuciem przelanym w ożywiony w ten sposób kamień kredowy.

Dzieło powstało około 1420 roku i jest uznawane za najcenniejszą średniowieczną rzeźbę w Polsce!

Imię artysty nie jest znane, być może z tej tajemnicy zrodziła się legenda objaśniająca powstanie tego niezwykłego dzieła.

We wspomnianej świątyni sporo wątków, w których historia miesza się z treścią o legendarnym charakterze… Takie opowieści wpisują się w historię Zegara Astronomicznego, kościelnego krucyfiksu czy też kościelnej wieży – siedziska kaszubskiego stolema…