Wśród rozległych pagórków kaszubskiej ziemi mieszkało kiedyś sporo stolemów – ludzi o gigantycznych rozmiarach, z bardzo łagodnym przy tym charakterem i usposobieniem.
Wielkie stolemy były przyzwyczajone do chłodniejszych temperatur, dlatego kilka tysięcy lat temu powędrowały za cofającym się lądolodem do mroźnej Skandynawii. Mieszkańcy pomorskich miast i wsi już dawno zdążyli o tych ogromnych sąsiadach zapomnieć.
Jednak nie wszystkie z nich opuściły pomorską ziemię, pewien młody stolem tak pokochał kaszubskie lasy, doliny i jeziora, że słyszeć nie chciał o wędrówce do północnych krain.
Pewnego dnia zapragnął odwiedzić dawno nie widzianych krewnych i i stawiając wielkie kroki ruszył w stronę bałtyckiego wybrzeża…
Kaszubski stolem odwiedził Gdańsk
Gdańszczanie od niedawna cieszyli się ciężko wywalczoną wolnością i swobodą. Zaledwie kilkanaście lat wcześniej czmychnęli z Gdańska Krzyżacy, szyderczo żegnani przez gapiów zgromadzonych na murach okalających miasto. Wreszcie dogasała przewlekła wojna z Zakonem Krzyżackim i kupcy z utęsknieniem czekali na niczym niezakłócony handel z obfitującymi w dobra polskimi krainami.
Dla podkreślenia miejskich aspiracji rozpoczęto też podwyższanie wieży mariackiego kościoła, niełatwe prace właśnie dobiegły końca, coraz częściej mówiono więc o budowie strzelistego zwieńczenia kościelnej dzwonnicy.
-Uciekajcie! Kryjcie się! Nadchodzi olbrzym! Uciekajcie, jeśli życie wam miłe! – krzyczał przerażony herold do coraz bardziej zdezorientowanych gdańszczan.
Do miasta zbliżał się stolem, z każdym jego krokiem drżała ziemia i marszczyła tafla zawsze spokojnej Motławy. Ulice błyskawicznie opustoszały, gdy przerażeni mieszczanie ukryli się w najgłębszych zakamarkach swych przepastnych piwnic.
Stołek z wieży kościoła Mariackiego
– Zadyszałem się, muszę odpocząć – rzekł do siebie hucznym basem spocony stolem, a w kilku mieszczańskich kamienicach z głośnym brzękiem trzasnęły okienne szyby.
-Jak miło ze strony tych maluszków, przygotowali dla mnie wygodny stołek – z radością wysapał olbrzym i z ulgą przysiadł na wieży kościoła Mariackiego. Ceglana dzwonnica zatrzeszczała, z jękiem naprężyły się gotyckie mury i… budowla wytrzymała niespodziewane obciążenie. Co prawda tymczasowy dach spłaszczył się niemiłosiernie, ale wieża nie poddała się i nowej roli dumnie królowała nad miastem.
Stolem z ciekawością przyglądał się portowemu otoczeniu, a z kilku piwnic wychyliły się głowy zaintrygowanych przekupek.
– Odwdzięczę się maluszkom za tak zacną gościnę – wysapał olbrzym i z przepastnych kieszeni począł wyciągać ulubione zabawki – kamienne posągi zwierząt, mitycznych stworów czy też gładko wypolerowane kule.
Stolemowe ozdoby
Przed kościołem i galerią kamiennych rzeźb gęstniał tłum podekscytowanych gapiów – nikt się już nie bał i z coraz większym podnieceniem komentowano wizytę niezwykłego gościa. Stolema ucieszyło zainteresowanie gęstniejące dookoła jego osoby i wnet wdał się w przyjacielską pogawędkę z gdańskimi patrycjuszami i kupcami.
Po czym z łatwością i przyjemnością pomógł w montażu kamiennych rzeźb na szczytach kamienic, potem też w ustawianiu kul przy wejściowych schodach i tarasach.
Gdańszczanie długo wspominali wizytę dobrodusznego stolema, z myślą o kolejnych takich odwiedzinach zaniechali budowy zwieńczenia mariackiej wieży. Wszak stolemowe siedzisko może się znowu przydać…
Legenda ciekawie tłumaczy różnorodność rzeźbiarskich zdobień z gdańskich ulic i budynków. Rzeczywiście mitycznych posągów, zwierząt i przedprożowych kamieni również i dzisiaj nie brakuje.
Od połowy XV wieku przez kolejnych dwieście lat miasto przeżywało apogeum swojego rozwoju, a bogaci patrycjusze prześcigali się w budowie reprezentacyjnych kamienic i podmiejskich pałacyków. Miejscowi artyści, kamieniarze i rzeźbiarze ledwie nadążali z realizacją zamówień.
Przedstawiona legenda może miała też tłumaczyć nietypowy kształt wieży kościoła Mariackiego – jakby niedokończonej i czekającej, aż ktoś zechce na niej przysiąść…