Traktat pokojowy podpisany 3 maja 1660 roku oznaczał zakończenie przewlekłej i zupełnie niepotrzebnej wojny polsko-szwedzkiej. Zwaśnione strony wychodziły z konfliktu osłabione i bez jakichkolwiek korzyści terytorialnych.
W myśl przysłowia „gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta” najwięcej zyskał elektor brandenburski, który od tej pory jako całkowicie samodzielny „władca w Prusiech” mógł podmiotowo prowadzić dalsze rozgrywki na europejskiej szachownicy. Pokój oliwski w pewnym sensie stał się pierwszą kostką politycznego i wielce istotnego domina…
W tym artykule przypomnienie tego wydarzenia, którego znaczenie dalece wykroczyło poza zasięg oliwskiej i lokalnie pojmowanej historii.
Potop szwedzki
Szczegółowy opis przebiegu tej wojny wykracza poza ramy tak krótkiego opracowania. W skrócie warto przypomnieć, że przyczyny jej wybuchu były złożone i wielowątkowe. Konflikt był rezultatem dłuższych zmagań o dominację w bałtyckim regionie, do tego doszły królewskie wątki osobiste i ambicjonalne: wojenna awanturniczość szwedzkiego króla Gustawa Karola i dynastyczny upór Jana Kazimierza po polskiej stronie. Bezrobotna i świetnie wyszkolona armia szwedzka domagała się właściwego „zatrudnienia”, a po kozackim powstaniu Chmielnickiego Rzeczpospolita wydawała się być ciekawym i perspektywicznym kierunkiem terytorialnego rozwoju…
Wojna była zaciekła i obfitowała w dramatyczne zwroty: najpierw triumfalny pochód armii szwedzkiej, secesja Litwy i ucieczka polskiego króla, potem niespodziewanie udana obrona Jasnej Góry i ogólnopolskie powstanie… W 1659 roku konflikt powoli dogasał, garnizony szwedzkie trwały w tylko w Malborku i Elblągu, obie strony rozumiały konieczność zakończenia konfliktu i zaangażowania sił na bardziej zagrożonych kierunkach. Stronie polskiej zależało na militarnej swobodzie w pacyfikacji i odbudowie granicy wschodniej.
Do rozpoczęcia negocjacji zachęcała strona francuska, która chciała wciągnąć Rzeczypospolitą w orbitę swoich wpływów oraz utrzymać Szwecję w roli sojusznika. Zainteresowanie udziałem w rokowaniach wyrazili też dyplomaci cesarscy, którym z kolei odpowiadało jak najdłuższe zaangażowanie Szwecji w wojennych działaniach. Nie próżnowali agenci i dyplomaci brandenburscy, dla których ewentualny traktat miał oznaczać potwierdzenie lub przekreślenie zdobytej wielkim wysiłkiem niezależności. Tak uwarunkowana rozgrywka dyplomatyczna zapowiadała się wyjątkowo ciekawie i miała zdefiniować kształt polityczny Europy Środkowo-Wschodniej.
Dyplomatyczne ceregiele
Strona polska proponowała prowadzenie rokowań w Braniewie lub Fromborku. Szwedom bardziej odpowiadał Elbląg, a posłowie brandenburscy sugerowali Frankfurt nad Odrą. Ostatecznie jako miejsce negocjacji wybrano cysterską Oliwę, co niezamierzenie zawierało też pewną symbolikę: to w Oliwie król-elekt Zygmunt III w 1587 roku zaprzysiągł pacta conventa i otworzył dynastyczne panowanie Wazów, opisywane rokowania wyznaczyły początek schyłku tego niezbyt udanego rozdziału polskich dziejów.
Pod koniec 1659 roku delegacje z wolna zjeżdżały w gdańskie okolice. Polski dwór królewski tradycyjnie zajął kilka kamienic przy Długim Targu, ale posłowie Rzeczypospolitej kwaterowali w bliżej położonej Strzyży. Szwedzi zawitali w Sopocie, posłowie francuscy w pałacu opackim, przy Polankach rozgościli się czujni i zwarci wysłannicy elektora brandenburskiego, przedstawiciele cesarza zajęli kwatery w Gdańsku.
Stronę polską reprezentowali: wojewoda poznański Jan Leszczyński, marszałek wielki i hetman polny koronny Jerzy Lubomirski, kanclerz Mikołaj Prażmowski, kanclerz wielki litewski Krzysztof Pac, referendarz koronny Jan Andrzej Morsztyn, podskarbi nadworny Władysław Rej oraz podkomorzy pomorski Jan Gniński. Po stronie szwedzkiej udzielali się Magnus Gabriel de la Gardie, Bengt Oxenstierna, Christopher Carl von Schlippenbach oraz Andreas Gyldenklou. Kluczową rolę miał odegrać poseł francuski Antoine de Lumbres wspierany przez polską królową Ludwikę Marię.
Rozpoczęte pod koniec stycznia 1660 roku negocjacje były trudne, bo na upór i nieustępliwość zwaśnionych stron nałożyła się wzajemna niechęć posłów cesarskich i francuskich. To za ich pośrednictwem toczyły się rozmowy pokojowe i wkrótce stały się dyplomatyczną próbą sił dwóch państw pretendujących do dominującej roli w Europie.
Nie pomagał upór króla Jana Kazimierza, który słyszeć nie chciał o rezygnacji z praw do tronu szwedzkiego oraz oddaniu Inflant, które i tak od kilkudziesięciu lat do Rzeczypospolitej nie należały. Rozmowy ze stycznia i lutego 1660 roku zakończyły się niczym, impulsem do wznowienia rokowań stała się niespodziewana śmierć szwedzkiego króla Gustawa Karola. Nie pomogła piękna łacińska oracja w wykonaniu opata Aleksandra Kęsowskiego, do uzgodnienia traktatu droga była nadal daleka.
W kwietniu wreszcie nastąpiło długo oczekiwane zbliżenie stanowisk i niedługo potem obustronne ustalenie warunków pokoju. Wtedy wyrosły ceremonialne przeszkody, między innymi kłótnia posłów francuskich i cesarskich o pierwszeństwo podpisu…
Ostatecznie delegacje złożyły podpisy osobno, w sali negocjacyjnej i potem w domu przeora.
Traktat pokojowy został zawarty w nocy 3 maja 1660 roku
Nastroju z pewnością nie brakowało, bo wymiana niezbędnych dokumentów nastąpiła w gotyckich krużgankach, ledwie rozświetlonych blaskiem klasztornych świec. To miejsce w północnej części klasztoru upamiętnia zabytkowa tablica ufundowana przez opata Aleksandra Kęsowskiego. Po odśpiewaniu uroczystego Te Deum do Gdańska pomknęli konni posłańcy, niedługo potem rozhuśtano kościelne dzwony i wypaliły miejskie armaty. Pięcioletnia wojna wreszcie dobiegła końca…
Wedle traktatowych postanowień król Jan Kazimierz zrzekł się pretensji do szwedzkiego tronu, chociaż dożywotnio zachował ten monarszy tytuł. Rzeczpospolita rezygnowała też z Inflant i gwarantowała wolność wyznania w Prusach Królewskich. Strona szwedzka wycofywała się z terytorialnych zdobyczy na ziemiach Rzeczypospolitej, gwarantowała wolność handlu w basenie Morza Bałtyckiego oraz zwrot zagrabionych bibliotek i archiwów.
Najwięcej zyskiwała strona brandenburska, bo pokój oliwski potwierdzał postanowienia traktatów welawsko-bydgoskich (1657) i zerwanie zależności lennej Prus Książęcych od Rzeczypospolitej. I dlatego dzień 3 maja był w późniejszym państwie niemieckim uroczyście celebrowany i traktowany jako ważna rocznica. Dowodem wielki medalion z oliwskiego budynku V Liceum Ogólnokształcącego nawiązujący do oliwskiego traktatu pokojowego.
A w Rzeczypospolitej… Zdawano sobie sprawę z konieczności naprawy państwa i jego ustroju, ale temat rozpoczynano od zupełnie niewłaściwej strony albo zwaśnione i podpłacone stronnictwa nie chciały szerzej i rozważniej spojrzeć na istotę problemu… Kilkadziesiąt lat później wojska szwedzkie ponownie stanęły u wrót miasta Gdańska…
Sala Pokoju Oliwskiego
Według tradycji rokowania miały się toczyć w małym refektarzu zimowym, tutaj też podpisano długo wyczekiwany traktat pokojowy. Wystrój i wyposażenie sali nawiązują do tego ważnego wydarzenia.
Na ścianie południowej wielki fresk z przedstawieniem dwóch obozów wojskowych – siły szwedzkie i polskie rozdziela zabudowa oliwskiego klasztoru. W oddali widoczne wieże gdańskich kościołów, nad panoramą rozbudowana inskrypcja łacińska:
OLIVA
Anagramma
VIOLA
Sanant non violant Violae sic fecit Oliva
Langventi Patriae dum medicina fuit
Lenyt, haud laesit: non punxit at unxit Oliva
Fructus non luctus. flosculum illa dedit
Hinc oleum vitae; dulcissima pharmaca ab ista
Pax sumpsit viola quae violata fuit
Anno quo
paX Mo Do Claret
Co oznacza:
OLIWA w anagramie VIOLA
Fiołki leczą, a nie kaleczą
Podobnie uczyniła Oliwa: stała się lekarstwem dla cierpiącej Ojczyzny.
Łagodziła, a nie raniła. Nie kłuła, a namaściła oliwą. Wydawała owoce, a nie kwiaty smutku.
Od fiołka, który był zraniony, pokój otrzymał ten olej, najsłodszy lek życia.
W roku 1660, właśnie wtedy, gdy zajaśniał pokój.
Nad całością symbol pokoju, to gołąbek z gałązką oliwną w dziobie.
Poniżej tablica z łacińską inskrypcją opiewającą herb rodu Kęsowskich. W trakcie rokowań to opat Aleksander Kęsowski gościł negocjujące strony i prawdopodobnie z jego polecenia powstał wystrój nawiązujący do oliwskiego traktatu. W napisie również wspomnienie Jana Aleksandra Kęsowskiego, bratanek opata poległ w bitwie pod Parkanami, w trakcie wiedeńskiej wyprawy króla Jana III Sobieskiego.
W tej części sali również dębowy stół z marmurowym blatem, przy którym wedle tradycji podpisano traktatowe dokumenty.
Naprzeciw wejścia malowidło ścienne przedstawiające dwie dłonie splecione w geście pojednania i podkreślonym gałązką oliwną. Pokojowej symboliki w wystroju sali zatem sporo, niestety kolejne dekady i stulecia nie szczędziły wojennych zniszczeń i wyrzeczeń…
Bezcennych eksponatów znacznie więcej, to przedmioty liturgiczne i zabytki nawiązujące do historii gdańskiej diecezji oraz cysterskiego klasztoru.
Salę Pokoju Oliwskiego można zwiedzać w miesiące wakacyjne, gdy wnętrza oliwskiego klasztoru są udostępniane turystom.